Bolek and Lolek - South America

Lista komentarzy

  1. AntoniMacierewicz napisał:

    Można chyba nie mieć kompleksów i nie być jednocześnie zadufanym w sobie.Piszę CHYBA bo się nie znam na ludziach i na uczuciach.

  2. ciapek89 napisał:

    ja bym zdecydowanie wolała zadufanie. pewność siebie, większe oczekiwania od życia i ludzi wokół. nic by człowieka bez sensu nie hamowało, bo nie dość ładna/nie dość mądry/ niewystarczający dobrzy... każdy dostawałby to na co zasługuje, a nie na to co myśli, że zasługuje, a jako ludzie zakompleksieni notorycznie zaniżamy swoją wartość.

  3. Arachnea1 napisał:

    @AntoniMacierewicz: można - to się nazywa bardzo wysoka samoocena :) (nie, te osoby nie są zadufane w sobie, bo potrafią też być samokrytyczne) @ciapek89: a teraz wyobraźmy sobie świat, w którym wszyscy są zadufani w sobie... i nikt nie ma przyjaciół, bo wszyscy uważają się za tak wspaniałych, że nie można mieć znajomych od serca, kiedy uważa się za najlepszą rzecz, jaka się trafiła temu światu (a przecież tym jest zadufanie). Nikt nie pracuje, bo jest za dobry na byle jaką pracę, czeka aż ktoś mu rzuci propozycję stanowiska kierowniczego, nikt się nie uczy, bo jest za mądry na szkoły :) O... coś mi to przypomina :D Ale serio... nie mylmy wysokiej samooceny z zadufaniem :)

  4. ciapek89 napisał:

    @Arachnea1, to ludzie zadufani nie potrafią się przyjaźnić? choleryk potrafi, pesymista potrafi, 'pustak' potrafi a zadufany człowiek już nie? prawdziwy przyjaciel zniesie każdą naszą wadę, czasem wręcz potrafi dostrzec w niedoskonałości zaletę... W zasadzie wybór miałam ograniczony- zakompleksiona czy zadufana. wybrałam lepszą opcje, nie twierdzę, że najlepszą. skoro mamy tak generalizować to wyobraź sobie świat ludzi zakompleksionych, gdzie nikt nie ma niczego, bo na to 'nie zasługuje'. każdy miota się po świecie niezadowolony z życia i ze swojej marnej pracy, bo nie miał odwagi aplikować na wymarzone stanowisko czy to kierownika czy cyrkowego clowna(bo przecież nie wszyscy marzą o byciu kierownikiem)). z pracą ja to widzę raczej tak: zadufani inwestują w siebie, w swoją edukację i w przyszłości, zamiast szukać byle jakiej pracy(na którą człowiek marudzi do emerytury albo i dłużej, gorzknieje), aplikują ambitnie na wymarzone stanowiska. Irytuje mnie jak bardzo czasem kompleksy wpływają na moje życie i wiem, że jego jakość poprawiłaby się gdyby zniknęły.

  5. Arachnea1 napisał:

    @Ciapek89: Mylisz pojęcia. Choleryk czy flegmatyk to typ osobowości, pesymista/optymista (np. osoba z wysoką samooceną jest prawie zawsze optymistą) podejście do życia, 'pustak' cóż... chodzi mi o to, że osoba zadufana w sobie to nie jest odpowiednik wysokiej samooceny, ale negatywna cecha charakteru. Nie wiem jakie osoby Ty spotkałaś, albo jak rozważasz to pojęcie, ale jeśli ja spotykałam kogoś zadufanego w sobie to zachowywał się tak, jakby mi robił łaskę, że w ogóle mówi mi cześć i traktował mnie na zasadzie, że należy mu się to, co ja mogę chcieć mu zaoferować, ale niekoniecznie chcę się tym dzielić. Osoba zadufana w sobie jest tak przekonana o swojej wspaniałości, że potrzebuje uwielbienia, całkowitego oddania, a nie przyjaciela, który od czasu do czasu kopnie ją w cztery litery :) W zasadzie wybór nadal masz - między wysoką a niską samooceną. Niekoniecznie oznacza to, że albo masz same kompleksy albo jesteś w sobie tak zakochana, że uważasz się za pępek świata. Nie popadajmy w skrajności i nie mylmy pojęć :) To co Ty opisałaś to jest wysoka samoocena, a nie zadufanie w sobie (tak btw.). A jeśli kompleksy Ci przeszkadzają to tylko dlatego, że Ty na to pozwalasz. Każdy ma jakieś kompleksy, ale nie każdy pozwala im kierować swoim życiem. Bo tylko człowiek zadufany w sobie myśli, że nie ma żadnych wad i dlatego nie potrafi racjonalnie ocenić swoich możliwości. A samoocena wysoka czy niska pozwala na taką właśnie ocenę - lepszą lub gorszą, ale rzeczywistą. Dlatego zamiast marzyć o tym, żeby zniknęły Twoje kompleksy i tylko je pogłębiać, wykorzystaj tą wiedzę i dokształcaj swoje mocne strony :)

  6. ciapek89 napisał:

    @Arachnea1 kurcze, nie rozumiemy się, bo ciężki mi natłok argumentów ubrać w słowa i dostatecznie skrócić. no nic, już się tłumaczę...próbowałam wymienić ludzi z zachowaniami(wybuchowość u choleryka, marudzenie u pesymisty, czy częsta niemoc myślowa 'pustaka') powszechnie uważanymi za negatywne. chodziło mi o wybór, który narzucił pierwszy(skasowany) komentarz, że autorka wolałaby być zakompleksiona niż zadufana. wybierałam jedynie z tych dwóch opcji, stąd te skrajności. zaręczam, że gdyby była opcja 'pewna siebie', aczkolwiek pokorna', wybrałabym właśnie ją. swoją drogą przecież nie ma potrzeby okazywać zadufania przez cały czas(tak jak osoba uważana za radosną nie musi być radosna 24h/dobę). a z tym okiełznaniem swoich kompleksów różnie bywa. są te wyolbrzymione, które przy dobrym rozmówcy zanikają i te, które faktycznie mają podstawy. wiem, ze każdy musi powalczyć ze sobą, więc nie narzekam. tak tylko napisałam, ale dzięki za wzniosłą gadkę;)

  7. Arachnea1 napisał:

    @ciapek89: Czasem mnie ponosi, bo... uwielbiam samoocenę :D Tzn. marzą mi się badania na ten temat, czytam wszystko co mi w ręce wpadnie o samoocenie i jak ktoś tak spłyca (zakompleksienie vs. zadufanie, czyli straszne skrajności nie mające nic wspólnego z kompleksami) to aż mnie coś skręca. Może to skrzywienie-wkrótce-zawodowe, ale... strasznie lubię takie dyskusje :) I nie próbowałam być niemiła czy czepialska :D Po prostu mam wbitą do głowy wiedzę o osobowości, charakterze i całej masie innych rzeczy i dla mnie ta dyskusja miała trochę inny... wymiar :)

  8. Barubara napisał:

    Prawda jest taka że przez media wpadamy w kompleksy. One określają co jest piękne a co nie,a my niestety w to wierzymy

  9. jakobeks13 napisał:

    Wystarczy, że ktoś będzie się nad tobą znęcał wystarczająco długo przez wytykanie wad (raczej nie bezpośrednie)...

  10. Arachnea1 napisał:

    Nie mogę się zgodzić :) jasne, że dziewczyny na plakatach są ładne... jeśli ktoś lubi photoshopa :D Ja lubię też popatrzeć na zdjęcia bez retuszu i widzę, że mam o wiele ładniejszą cerę i chociaż nie jestem koścista, to lubię swoje ciało :) Co do wytykania wad... To już bardziej. Ale też nie do końca :) Zależy co jest dla nas ważne. Jeśli opinia innych ludzi - będziemy się katować krytyką. Ale jeśli ktoś, tak jak ja, lubi siebie (a wbrew pozorom też mam kompleksy, z którymi walczę, ale nadal siebie lubię), to niepotrzebne mu diety, tona kosmetyków, same piątki, bo zdanie innych nie ma aż takiego znaczenia :)

  11. Arachnea1 napisał:

    @glinx11: a co Ty wiesz o wychowaniu? Słowem kluczem jest OSOBOWOŚĆ, którą dziecko przejawia już w brzuchu matki :) Są dzieci uległe i podatne na wpływy i faktycznie przy nieodpowiednim stylu wychowawczym może mieć zachwianą samoocenę, ale są też dzieci niezależne, które nie mają kompleksów mimo krytyki. Więc... wychowanie + osobowość + kilka innych czynników (odsyłam do literatury, a nie wiedzy z forum) = samoocena :):) edit: nie jest tak, że nie zgadzam się z przekory, ale w trakcie studiów przeczytałam około setki książek na temat osobowości (znam większość teorii osobowości), samooceny (w tym kompleksów), wychowania, rozwoju człowieka, zachowań społecznych :)