Łącząc źródło obrazka z podpisem myślę, że pisał tak do swojej kobiety (mogę się mylić, mógł to być też jeszcze Bóg, nie
jeździć po mnie) swoją drogą genialne zdjęcie, człowiek chyba w takim wypadku nie boi się nawet
śmierci, bo według tego w co wierzy będzie z nią. ale, co mają powiedzieć ci, których ojcowie, matki,
żony, dzieci, zostali tam.. w domu na ziemi, oni chcieli by wrócić, ech wojna jest przerażająca, jakie
myśli rodzą się w takim człowieku, gdy uświadamia sobie, że dziś może zginąć, a przecież tak
chciałby zobaczyć swych bliskich. masz rację autorze, ten nie powinien trafiać do archiwum,
wyśmienity choć w głębi rzeczy smutny.
Mam gdzieś na komputerze całą tą modlitwę. Nie pisał do swojej kobiety. Mówił, czy też pisał do
Boga. Napisał ją bo się nawrócił podczas jednej z bitew. Urzekło mnie to więc, postanowiłem się tym podzielić z innymi.
"Usłysz mnie o Panie !
Mówiono mi, że nie istniejesz,
a ja, jak ten idiota, wierzyłem w to.
Ale pewnego
wieczoru,
jakby przez dziurę jakiejś starej bomby,
zobaczyłem niebo.
I nagle zdałem sobie sprawę,
że
powiedziano mi kłamstwo.
Gdybym zadał sobie odrobinę trudu,
aby przyglądać się uważnie temu, co
stworzyłeś,
mógłbym, natychmiast spostrzec,
ci, którzy to mówili, robili wszystko,
aby mi nie
powiedzieć, że kot to kot.
Czy to nie dziwne, że musiałem
znaleźć się w tym piekle po to
aby znaleźć
czas na to, by spojrzeć Ci w twarz!
Kocham Cię bezgranicznie...
i pragnę, abyś o tym wiedział.
Za chwilę
odbędzie się straszna bitwa.
Kto to wie?
Może zawitam u Ciebie już dzisiaj wieczorem.
Nie byliśmy dotąd
wielkimi przyjaciółmi,
i dlatego trwożę się mój Boże,
czy będziesz na mnie czekał przy
drzwiach.
Spójrz: widzisz jak płaczę!
Widzisz mnie, jak się rozklejam!
Ach, gdybym Cię poznał
wcześniej...
Tak, idę! Muszę już iść.
Czy to nie paradoksalne:
Teraz, kiedy Cię już spotkałem,
nie
boję się śmierci.
Do zobaczenia!"
Modlitwa znaleziona w plecaku pewnego żołnierza,
który zginął pod Monte Cassino - rok 1944
Mój pradziadek brał udział w bitwie o Monte Cassino jako strzelec-telefonista. Przeżył taką traumę, że przez resztę życia nie chciał opowiadać o przeżyciach z nią związanych. Zrobił to tylko raz, w przypływie dobrego nastroju, gdy trochę sobie podpił. Mówił, jak jego koledzy ginęli od snajperskich kul, gdy wychylili głowę kilka centymetrów zza ukrycia, jak miny rozrywały ciała ludzi zmieniając je w bezkształtne masy... Piekło. Piekło na ziemi.
Akurat mój dziadek miał sporo szczęścia i walczył w innej części Włoch. Ale wojna nie tylko tam
zbierała krwawe żniwo, jeszcze gorzej niż walkę na froncie wspominał czystki prowadzone przez Nazistów
na terenie Polski zanim udało mu się dostać do armii Andersa. Bo na polu bitwy można zrozumieć poniekąd wroga, zabija by samemu nie zginąć, ale jak można zrozumieć kata strzelającego bezbronnym cywilom w tył głowy?
Mój z kolei przed wywózką na Sybir był świadkiem bestialstwa Sowietów. Gdy rozbrajali oni pod Lwowem jego dopiero formującą się jednostkę, przeprowadzili tzw. "próbę dłoni"- ustawiali żołnierzy w szeregu i sprawdzali ich dłonie. Kto miał zniszczone i spracowane- tego oszczędzali. Kto miał delikatne, "inteligenckie"- był rozstrzeliwany jako "wróg klasowy"... Człowiek z natury nie jest okrutny. Trzeba silnie wpłynąć na jego psychikę- poprzez propagandę, manipulację, ideologię, by dopuścił się czynów bestialskich. Tak właśnie robili komuniści i naziści.
Przelatywałam przez y ,a na tym się zatrzymałam dłużej... Potem postanowiłam wstawić ten komentarz. Demotywator jest zarazem smutny ,wzruszający jak i fascynujący. Plus.
A gdzie komentarze że żołnierz nie powinien zakładać rodziny?
Jeszcze nie powinien biedny i troche biedny, kobieta która chce pracować, biznesmeni-po pracy czasem dużo i każdy kto nie zarabia min.3tys. netto. Za młodzi też nie. Nic wam nie pasuje a tak sie składa że takiego trepa to przynajmniej stać w miare na ta rodzine.
W skrócie, nie stać cie-nie zakładaj, chcesz założyć a cie nie stać-pracuj więcej/ucz sie, dużo pracujesz/uczysz sie=nie masz czasu na dzieci. Tak was rozumiem, jak czasem piszecie swoje mądrości
,,Maginnis, który jest starszym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego podaje, że w armii USA służy około 10 tys. żołnierzy, określających się jako ateiści lub agnostycy. Chrześcijan jest blisko 1,4 mln."
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/kapelani_dla_agnostykow_i_ateistow_17156
Chrześcijan jest 140 razy więcej niż ateistów i agnostyków razem wziętych.
W inny miał podpis:
,,W okopach nie ma ateistów". Coś w tym jest.
Łącząc źródło obrazka z podpisem myślę, że pisał tak do swojej kobiety (mogę się mylić, mógł to być też jeszcze Bóg, nie jeździć po mnie) swoją drogą genialne zdjęcie, człowiek chyba w takim wypadku nie boi się nawet śmierci, bo według tego w co wierzy będzie z nią. ale, co mają powiedzieć ci, których ojcowie, matki, żony, dzieci, zostali tam.. w domu na ziemi, oni chcieli by wrócić, ech wojna jest przerażająca, jakie myśli rodzą się w takim człowieku, gdy uświadamia sobie, że dziś może zginąć, a przecież tak chciałby zobaczyć swych bliskich. masz rację autorze, ten nie powinien trafiać do archiwum, wyśmienity choć w głębi rzeczy smutny.
Mam gdzieś na komputerze całą tą modlitwę. Nie pisał do swojej kobiety. Mówił, czy też pisał do Boga. Napisał ją bo się nawrócił podczas jednej z bitew. Urzekło mnie to więc, postanowiłem się tym podzielić z innymi.
także moją zmyślną tezę szlag trafił, ale miałeś rację, że się podzieliłeś, warto
@HeeL, to podziel sie cala.
Czy mogłabym prosić autora a, o cały tekst tej modlitwy? Bardzo mnie zainteresowała. Z góry dziękuję :)
"Usłysz mnie o Panie ! Mówiono mi, że nie istniejesz, a ja, jak ten idiota, wierzyłem w to. Ale pewnego wieczoru, jakby przez dziurę jakiejś starej bomby, zobaczyłem niebo. I nagle zdałem sobie sprawę, że powiedziano mi kłamstwo. Gdybym zadał sobie odrobinę trudu, aby przyglądać się uważnie temu, co stworzyłeś, mógłbym, natychmiast spostrzec, ci, którzy to mówili, robili wszystko, aby mi nie powiedzieć, że kot to kot. Czy to nie dziwne, że musiałem znaleźć się w tym piekle po to aby znaleźć czas na to, by spojrzeć Ci w twarz! Kocham Cię bezgranicznie... i pragnę, abyś o tym wiedział. Za chwilę odbędzie się straszna bitwa. Kto to wie? Może zawitam u Ciebie już dzisiaj wieczorem. Nie byliśmy dotąd wielkimi przyjaciółmi, i dlatego trwożę się mój Boże, czy będziesz na mnie czekał przy drzwiach. Spójrz: widzisz jak płaczę! Widzisz mnie, jak się rozklejam! Ach, gdybym Cię poznał wcześniej... Tak, idę! Muszę już iść. Czy to nie paradoksalne: Teraz, kiedy Cię już spotkałem, nie boję się śmierci. Do zobaczenia!" Modlitwa znaleziona w plecaku pewnego żołnierza, który zginął pod Monte Cassino - rok 1944
Dziękuję za wyręczenie mnie :) Tak, to ta modlitwa.
Ludzie, otwórzcie oczy, ten żołnierz potrzebował wojny, bo to zrobić, mam nadzieję, że wam to nie będzie konieczne...
Piękne i poruszające. Demot na plus.
Mój pradziadek brał udział w bitwie o Monte Cassino jako strzelec-telefonista. Przeżył taką traumę, że przez resztę życia nie chciał opowiadać o przeżyciach z nią związanych. Zrobił to tylko raz, w przypływie dobrego nastroju, gdy trochę sobie podpił. Mówił, jak jego koledzy ginęli od snajperskich kul, gdy wychylili głowę kilka centymetrów zza ukrycia, jak miny rozrywały ciała ludzi zmieniając je w bezkształtne masy... Piekło. Piekło na ziemi.
Akurat mój dziadek miał sporo szczęścia i walczył w innej części Włoch. Ale wojna nie tylko tam zbierała krwawe żniwo, jeszcze gorzej niż walkę na froncie wspominał czystki prowadzone przez Nazistów na terenie Polski zanim udało mu się dostać do armii Andersa. Bo na polu bitwy można zrozumieć poniekąd wroga, zabija by samemu nie zginąć, ale jak można zrozumieć kata strzelającego bezbronnym cywilom w tył głowy?
Mój z kolei przed wywózką na Sybir był świadkiem bestialstwa Sowietów. Gdy rozbrajali oni pod Lwowem jego dopiero formującą się jednostkę, przeprowadzili tzw. "próbę dłoni"- ustawiali żołnierzy w szeregu i sprawdzali ich dłonie. Kto miał zniszczone i spracowane- tego oszczędzali. Kto miał delikatne, "inteligenckie"- był rozstrzeliwany jako "wróg klasowy"... Człowiek z natury nie jest okrutny. Trzeba silnie wpłynąć na jego psychikę- poprzez propagandę, manipulację, ideologię, by dopuścił się czynów bestialskich. Tak właśnie robili komuniści i naziści.
Przelatywałam przez y ,a na tym się zatrzymałam dłużej... Potem postanowiłam wstawić ten komentarz. Demotywator jest zarazem smutny ,wzruszający jak i fascynujący. Plus.
bezcenne w kupie gówna znaleźć złoto
A gdzie komentarze że żołnierz nie powinien zakładać rodziny? Jeszcze nie powinien biedny i troche biedny, kobieta która chce pracować, biznesmeni-po pracy czasem dużo i każdy kto nie zarabia min.3tys. netto. Za młodzi też nie. Nic wam nie pasuje a tak sie składa że takiego trepa to przynajmniej stać w miare na ta rodzine.
W skrócie, nie stać cie-nie zakładaj, chcesz założyć a cie nie stać-pracuj więcej/ucz sie, dużo pracujesz/uczysz sie=nie masz czasu na dzieci. Tak was rozumiem, jak czasem piszecie swoje mądrości
Bo masz balonik zamiast głowy.
,,Maginnis, który jest starszym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego podaje, że w armii USA służy około 10 tys. żołnierzy, określających się jako ateiści lub agnostycy. Chrześcijan jest blisko 1,4 mln." http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/kapelani_dla_agnostykow_i_ateistow_17156 Chrześcijan jest 140 razy więcej niż ateistów i agnostyków razem wziętych. W inny miał podpis: ,,W okopach nie ma ateistów". Coś w tym jest.
czy to ważne jakiego wyznania jest człowiek? raczej ważne jest to jakim się jest człowiekiem dla siebie i innych