Bo to zostało trochę źle napisane, aczkolwiek rozumiem ideę. Chodzi głównie o to, że np. udajesz silnego, wszyscy Cię za takiego uważają i im dłużej tak robisz, tym trudniej będzie Ci się z tego wyrwać. Głównie ze strachu przed odrzuceniem np. " z niej to taka silna kobieta była, a teraz to w ogóle beznadzieja, nie ma po co się z nią zadawać". Poza tym tak już Ci się robi wygodniej, bo wszyscy już tak Cię postrzegają. Jednak naprawdę w sytuacjach, gdy jest ciężko i wszyscy na polegają na tej kobiecie, ona sama najchętniej uciekłaby i schowała się w kąt. Bolesne jest wyrwanie się z tego i to nie jest takie sobie gadanie, tylko coś musiałam pokonać i ciągle walczę. Nie da się wprawdzie być 100% autentycznym, jednak można przybierać maski, które są Ci najbliższe i dzięki temu czujesz się dobrze sam z sobą.
Jeśli nic tak nie betonuje duszy jak kłamstwo to człowiek beton kłamie? To by znaczyło, że wszystkie oczywiste wytłumaczenia są nieprawdziwe. I co teraz?
napisał:
Strasznie skojarzyło mi się to z Magikiem. Jestem za młody by to pamiętać, ale trochę słyszałem, trochę wydedukowałem. Nie chciał iść do woja więc udawał wariata(zakładał "maskę"), palił maryszkę co mu zryło mózg i razem z tą "maską" zrobiło z niego wariata. Szkoda, szkoda.
Jak będę chciał sobie popatrzyć na podobny obrazek to po prostu wpiszę w google: maska.
czy to znaczy, że jak będę udawał silnego, pewnego siebie i odnoszącego sukcesy to w końcu stanie się to prawda? Demot bez sensu jak dla mnie.
Bo to zostało trochę źle napisane, aczkolwiek rozumiem ideę. Chodzi głównie o to, że np. udajesz silnego, wszyscy Cię za takiego uważają i im dłużej tak robisz, tym trudniej będzie Ci się z tego wyrwać. Głównie ze strachu przed odrzuceniem np. " z niej to taka silna kobieta była, a teraz to w ogóle beznadzieja, nie ma po co się z nią zadawać". Poza tym tak już Ci się robi wygodniej, bo wszyscy już tak Cię postrzegają. Jednak naprawdę w sytuacjach, gdy jest ciężko i wszyscy na polegają na tej kobiecie, ona sama najchętniej uciekłaby i schowała się w kąt. Bolesne jest wyrwanie się z tego i to nie jest takie sobie gadanie, tylko coś musiałam pokonać i ciągle walczę. Nie da się wprawdzie być 100% autentycznym, jednak można przybierać maski, które są Ci najbliższe i dzięki temu czujesz się dobrze sam z sobą.
Przypomniała mi się rodzina z Ferdydurke.
A gdy ktoś udaje mądrego, to zmądrzeje od tego?
Jeśli nic tak nie betonuje duszy jak kłamstwo to człowiek beton kłamie? To by znaczyło, że wszystkie oczywiste wytłumaczenia są nieprawdziwe. I co teraz?
Strasznie skojarzyło mi się to z Magikiem. Jestem za młody by to pamiętać, ale trochę słyszałem, trochę wydedukowałem. Nie chciał iść do woja więc udawał wariata(zakładał "maskę"), palił maryszkę co mu zryło mózg i razem z tą "maską" zrobiło z niego wariata. Szkoda, szkoda.