Autor a myli się. Akurat dzis mialem o tym lekcje. Wiezniow traktowano wzgledem numerka-im mniejszy tym lepiej go traktowano. Zanim mnie zminusujecie to sprawdzcie w necie, bo mowie prawde. Pozdrawiam.
Samos tak wiarygodnie to opisałeś, że jestem w stanie ci uwierzyć, ale mimo wszystko co znaczyło "lepsze traktowanie". Każdy przecież i tak musiał zginąć.
Nie koniecznie lepsze traktowanie, ale im miales nizszy numer tym wczesniej byles w obozie i miales wieksze pole manewru jesli chodzi o prace i kontakty.
kretynizm tego portalu i jego użytkowników jak zwykle mnie powala.
Otóż w obozie Auschwitz numer 1 otrzymał jeden z 30 pierwszych kapo przewiezionych 20 maja 1940 r. z więzienia w Sachsenhausen. Był to Bruno Brodniewitsch, owiany złą sławą, brutalne ogniwo pomiędzy SS a więźniami. Zadaniami kapo było nadzorowanie zwykłych więźniów, za które otrzymywali oni specjalne wyżywienie i opiekę. Byli to zwykli kryminaliści, którzy w więzieniach będąc nikim, w obozach decydowali o życiu i śmierci niejednej osoby. Więc niech autor a się nie wypowiada na tematy o których nic nie wie.
@Samos
Nie muszę sprawdzać w internecie, bo i bez tego wiem, że nie mówisz prawdy.
Masz zapewne na myśli to, że zdarzały się przypadki gdy SS-man dowiadywał się, że więzień ma jeden z pierwszych numerów(pierwszy transport więźniów miał numery do 758)zaprzestawał znęcania się nad nim. Spowodowane to było zdziwieniem, iż ów osadzony wciąż żyje.(nie potrafię teraz znaleźć nazwiska osoby, która opowiadała po wojnie taką historię). Reszta traktowania była dokładnie identyczna. Pomimo to wielu z tych więźniów przeżyło, będąc lepiej zorganizowanymi w siatki konspiracyjne, co pozwalało im dostawać stosunkowo lekkie prace.
neonn masz racje po czesci jest pare luk, ale chodzilo mi wlasnie o to, tylko nie chcialo mi sie rozpisywac. pajong88 - nie kazdy musial zginac, w koncu sa tacy co przezyli do dzis :) Im bardziej wglebiam sie w ten temat tym bardziej mnie jako facetowi leca łzy wkurzenia, nie rozumiem jak mozna byc tak nie ludzkim i tak pozbawionym jakichkolwiek uczuc. Ci ludzie tam mieli...cos gorszego niz literalne piekło. Pozdrawiam was.
Odsyłam do lektury Opowiadań Borowskiego. Zanim zaczniecie "konstruktywną dyskusje" poczytajcie trochę o rzeczywistości obozowej. Wierzcie mi, nie zawsze kryminaliści stawali się kapo. W obozie nie było miejsca na uczucia, a przede wszystkim współczucie. Syn okłamywał ojca, że idzie pod prysznic, a tak na prawdę zamykali ich w komorach i wrzucali cyklon, matki wyrzekały się własnych dzieci bo ciężarne kobiety i kobiety z dziećmi od razu na odstrzał szły albo do gazu. Nie można oceniać ludzi próbujących przeżyć w obozie naszym systemem wartości. I tu odsyłam do kolejnej lektury "Inny świat", który idealnie podsumowuje moją wypowiedź. Pozdrawiam.
tak sie składa ze numery od 1 do 30 byli to okrutni zbrodniarze niemieccy ktorzy przed wojna byli w wiezieniach niemieckich skazani na dozywocie. byli okrutniejsi od essesmanow, nazywano ich ''kapo'' czyli inaczej byli przywodcami danych grup roboczych w obozie.
polecam przeczytac 'opowiadania' Tadeusza Borowskiego, 'inny swiat' Gustawa Herlinga- Grudzińskiego oraz 'zdarzyc przed panem Bogiem' Hanny Kral, tam dowiecie sie, ze autor a sie myli ;)
Główna ! super ;) +
Autor a myli się. Akurat dzis mialem o tym lekcje. Wiezniow traktowano wzgledem numerka-im mniejszy tym lepiej go traktowano. Zanim mnie zminusujecie to sprawdzcie w necie, bo mowie prawde. Pozdrawiam.
samos ja cię plusuję
Samos tak wiarygodnie to opisałeś, że jestem w stanie ci uwierzyć, ale mimo wszystko co znaczyło "lepsze traktowanie". Każdy przecież i tak musiał zginąć.
Nie koniecznie lepsze traktowanie, ale im miales nizszy numer tym wczesniej byles w obozie i miales wieksze pole manewru jesli chodzi o prace i kontakty.
kretynizm tego portalu i jego użytkowników jak zwykle mnie powala. Otóż w obozie Auschwitz numer 1 otrzymał jeden z 30 pierwszych kapo przewiezionych 20 maja 1940 r. z więzienia w Sachsenhausen. Był to Bruno Brodniewitsch, owiany złą sławą, brutalne ogniwo pomiędzy SS a więźniami. Zadaniami kapo było nadzorowanie zwykłych więźniów, za które otrzymywali oni specjalne wyżywienie i opiekę. Byli to zwykli kryminaliści, którzy w więzieniach będąc nikim, w obozach decydowali o życiu i śmierci niejednej osoby. Więc niech autor a się nie wypowiada na tematy o których nic nie wie. @Samos Nie muszę sprawdzać w internecie, bo i bez tego wiem, że nie mówisz prawdy. Masz zapewne na myśli to, że zdarzały się przypadki gdy SS-man dowiadywał się, że więzień ma jeden z pierwszych numerów(pierwszy transport więźniów miał numery do 758)zaprzestawał znęcania się nad nim. Spowodowane to było zdziwieniem, iż ów osadzony wciąż żyje.(nie potrafię teraz znaleźć nazwiska osoby, która opowiadała po wojnie taką historię). Reszta traktowania była dokładnie identyczna. Pomimo to wielu z tych więźniów przeżyło, będąc lepiej zorganizowanymi w siatki konspiracyjne, co pozwalało im dostawać stosunkowo lekkie prace.
neonn masz racje po czesci jest pare luk, ale chodzilo mi wlasnie o to, tylko nie chcialo mi sie rozpisywac. pajong88 - nie kazdy musial zginac, w koncu sa tacy co przezyli do dzis :) Im bardziej wglebiam sie w ten temat tym bardziej mnie jako facetowi leca łzy wkurzenia, nie rozumiem jak mozna byc tak nie ludzkim i tak pozbawionym jakichkolwiek uczuc. Ci ludzie tam mieli...cos gorszego niz literalne piekło. Pozdrawiam was.
Odsyłam do lektury Opowiadań Borowskiego. Zanim zaczniecie "konstruktywną dyskusje" poczytajcie trochę o rzeczywistości obozowej. Wierzcie mi, nie zawsze kryminaliści stawali się kapo. W obozie nie było miejsca na uczucia, a przede wszystkim współczucie. Syn okłamywał ojca, że idzie pod prysznic, a tak na prawdę zamykali ich w komorach i wrzucali cyklon, matki wyrzekały się własnych dzieci bo ciężarne kobiety i kobiety z dziećmi od razu na odstrzał szły albo do gazu. Nie można oceniać ludzi próbujących przeżyć w obozie naszym systemem wartości. I tu odsyłam do kolejnej lektury "Inny świat", który idealnie podsumowuje moją wypowiedź. Pozdrawiam.
Popieram AkiNebulae - poczytajcie Borowskiego.
tak sie składa ze numery od 1 do 30 byli to okrutni zbrodniarze niemieccy ktorzy przed wojna byli w wiezieniach niemieckich skazani na dozywocie. byli okrutniejsi od essesmanow, nazywano ich ''kapo'' czyli inaczej byli przywodcami danych grup roboczych w obozie.
polecam przeczytac 'opowiadania' Tadeusza Borowskiego, 'inny swiat' Gustawa Herlinga- Grudzińskiego oraz 'zdarzyc przed panem Bogiem' Hanny Kral, tam dowiecie sie, ze autor a sie myli ;)
Dziękuje bardzo lecz za dużo tu małych dzieci aby to zrozumiały...
Zajebisty
chyba ty jesteś małe dziecko, albo po prostu nie uważasz na historii
niestety. ale ja tu i tak widze główną.(-;
No i masz główną ;]