Strażak na lekcji PO: - Jak będzie u was w szkole pożar, to nic się nie przejmujcie, że przed szkoła stoją samochody. Przyjedziemy ciężkim wozem i je "przestawimy". Koniec cytatu. W takich sytuacjach nie ma mowy o parkowaniu. Jeśli zagrożone jest życie ludzkie, straż zawsze będzie mogła powołać się na stan wyższej konieczności, nawet jesli auto było należycie zaparkowane. Wówczas właściciel będzie mógł domagać się odszkodowania od Skarbu Państwa (tzw. odpowiedzialność za działania władzy publicznej).Jak auto było zaparkowane niezgodnie z przepisami - to dostanie jeszcze mandat :)
Dokładnie. A poza tym to kwestia decyzji o zaparkowaniu jest kwestią zaryzykowania. Możesz zaryzykować i zaparkować "mniej" legalnie, ale może to poskutkować mandatem. Szansa na to, że przyczynisz się do czyjejś śmierci jest minimalna.
zależy jak przestawić, jeżeli wozem bojowym to kierowca bedzie długie miesiące się włuczył sie po sądach czego zaden strażak nie chce, bo za taakie zarobki nikomu by sie nie chciało, a jeżeli mowa o lawecie to na lawete trzeb długo czekać, zapraszam do artykułu który jest w źródle
Oj, oj, przeczytałem i dramat widzę. Nie wiem jednak, czy w takich przypadkach to jednak straż nie jest zbyt zachowawcza. Stan wyższej konieczności to nie iluzja, to twardy przepis, na który powołać można się tak samo, jak choćby na obronę konieczną. Nie wiem zatem, czy to nie jest zbyt zachowawcze podejscie strażaków.
tylko wiadomo jak nasze polskie sady działają kiedy np matce alkoholiczce dają dziecko zamiast normalnemu ojcu, dzisiaj tak na prawde prawo w polsce to iluzja, a dalej mecząc temat "przestawiania" aut przez PSP to to jest zbyt częsty prypadek bo czasem nawet kilka razy dziennie ciezko jest przejechać więc gdyby akażdym razem kierowca miał uszkadać inne auto to raz straż nie miała by czym jeździć a 2 kierowca i dowodca nie wychodzili by z sali sądowej bo co innego gdyby straz wystawiała papierek ze uszkodzenie doszło w np dojeździe do akcji badz w samej akcji i ktoś idzie do ubezpieczyciela i wypłaca kase a nie ze a kazda taka sytuacje ludzie sa ciagnieci po sadach i mało tego za ciągle powtarzająca sie taką sytuacje mogą kogoś zwolni albo usadzić np w msk
Strażak na lekcji PO: - Jak będzie u was w szkole pożar, to nic się nie przejmujcie, że przed szkoła stoją samochody. Przyjedziemy ciężkim wozem i je "przestawimy". Koniec cytatu. W takich sytuacjach nie ma mowy o parkowaniu. Jeśli zagrożone jest życie ludzkie, straż zawsze będzie mogła powołać się na stan wyższej konieczności, nawet jesli auto było należycie zaparkowane. Wówczas właściciel będzie mógł domagać się odszkodowania od Skarbu Państwa (tzw. odpowiedzialność za działania władzy publicznej).Jak auto było zaparkowane niezgodnie z przepisami - to dostanie jeszcze mandat :)
Dokładnie. A poza tym to kwestia decyzji o zaparkowaniu jest kwestią zaryzykowania. Możesz zaryzykować i zaparkować "mniej" legalnie, ale może to poskutkować mandatem. Szansa na to, że przyczynisz się do czyjejś śmierci jest minimalna.
zależy jak przestawić, jeżeli wozem bojowym to kierowca bedzie długie miesiące się włuczył sie po sądach czego zaden strażak nie chce, bo za taakie zarobki nikomu by sie nie chciało, a jeżeli mowa o lawecie to na lawete trzeb długo czekać, zapraszam do artykułu który jest w źródle
Oj, oj, przeczytałem i dramat widzę. Nie wiem jednak, czy w takich przypadkach to jednak straż nie jest zbyt zachowawcza. Stan wyższej konieczności to nie iluzja, to twardy przepis, na który powołać można się tak samo, jak choćby na obronę konieczną. Nie wiem zatem, czy to nie jest zbyt zachowawcze podejscie strażaków.
tylko wiadomo jak nasze polskie sady działają kiedy np matce alkoholiczce dają dziecko zamiast normalnemu ojcu, dzisiaj tak na prawde prawo w polsce to iluzja, a dalej mecząc temat "przestawiania" aut przez PSP to to jest zbyt częsty prypadek bo czasem nawet kilka razy dziennie ciezko jest przejechać więc gdyby akażdym razem kierowca miał uszkadać inne auto to raz straż nie miała by czym jeździć a 2 kierowca i dowodca nie wychodzili by z sali sądowej bo co innego gdyby straz wystawiała papierek ze uszkodzenie doszło w np dojeździe do akcji badz w samej akcji i ktoś idzie do ubezpieczyciela i wypłaca kase a nie ze a kazda taka sytuacje ludzie sa ciagnieci po sadach i mało tego za ciągle powtarzająca sie taką sytuacje mogą kogoś zwolni albo usadzić np w msk