Jeśli ktoś użala się wiecznie nad sobą i mówi sobie 'zawsze już będzie tak beznadziejnie, bo jestem beznadziejnie beznadziejny i ludzie też tacy są', to rzeczywiście myślenie nic nie zmienia... Od tego jednak mamy mózgi aby robić coś przeciwnego - planować działanie by polepszyć swoje i innych życie.
Naprawdę uważasz, że ludzie psioczący na swój los, psioczą na niego dla zasady i nigdy nie próbowali, czasem nawet wielokrotnie, go zmieniać? Nie polecam ci znalezienia się w sytuacji, w której ostatecznym skutkiem wszelkich wysiłków jest znalezienie się prawie w sytuacji wyjściowej. Jeżeli potrafisz zmieniać swoje życie zgodnie z własnym widzimisię w danej chwili to po prostu zazdroszczę i tyle.
No bo w planowaniu zmian trzeba brać pod uwagę realia. Za plany mało prawdopodobne do zrealizowania też można się zabierać, ale trzeba liczyć się z możliwością niepowodzenia. Najlepsze, co możesz zrobić, zawsze jest wystarczająco dobrym.
A psioczenie też jest dobre pod warunkiem, że nie praktykuje się go w związku z sytuacjami, na które jednak ma się wpływ.
Przecież od dawna wiadomo, że nie należy myśleć, bo to do niczego nie prowadzi. Zastanawia mnie, dlaczego ludzie tak psioczą na ludzi nie używających mózgu, bo według koncepcji a jest to ta grupa, która jest tą najszczęśliwszą. Domyślam się, że pewnie im zazdroszczą radości życia.
To zależy, o jakim myśleniu mówisz. Jeśli ktoś swoją bezmyślnością powoduje problemy to chyba nic dziwnego, jeśli ma się do niego pretensje? Natomiast tym przygnębiającym myśleniem, jest myślenie o tym, na co nie ma się wpływu i czego jednocześnie się nie akceptuje. O takich sprawach rzeczywiście niezdrowo jest myśleć.
Ja tak często mam, gdy myślę o tym co bym chciał zrobić ale nie zrobiłem bo "nie wypada" lub "się wstydzę", lub gdy zrobię coś co później żałuje - później pozostaje setki myśli, które nie dają normalnie funkcjonować. Lepiej jest dla człowieka gdy obserwuje niż myśli - tu mam na myśli, że jeżeli już się stało, to trzeba dać temu spokój (zaakceptować to) i iść sobie dalej niż niepotrzebnie przeprowadzać analizę i alternatywne zakończenia dla historii (czasem chciał bym, aby pewne sytuacje potoczyły się inaczej), która się nie powtórzy. Grunt to czysty umysł (wolna przestrzeń w wyobraźni dla ważnych myśli).
Zależy o czym, jeżeli o ludziach to faktycznie.
Jeśli ktoś użala się wiecznie nad sobą i mówi sobie 'zawsze już będzie tak beznadziejnie, bo jestem beznadziejnie beznadziejny i ludzie też tacy są', to rzeczywiście myślenie nic nie zmienia... Od tego jednak mamy mózgi aby robić coś przeciwnego - planować działanie by polepszyć swoje i innych życie.
Naprawdę uważasz, że ludzie psioczący na swój los, psioczą na niego dla zasady i nigdy nie próbowali, czasem nawet wielokrotnie, go zmieniać? Nie polecam ci znalezienia się w sytuacji, w której ostatecznym skutkiem wszelkich wysiłków jest znalezienie się prawie w sytuacji wyjściowej. Jeżeli potrafisz zmieniać swoje życie zgodnie z własnym widzimisię w danej chwili to po prostu zazdroszczę i tyle.
No bo w planowaniu zmian trzeba brać pod uwagę realia. Za plany mało prawdopodobne do zrealizowania też można się zabierać, ale trzeba liczyć się z możliwością niepowodzenia. Najlepsze, co możesz zrobić, zawsze jest wystarczająco dobrym. A psioczenie też jest dobre pod warunkiem, że nie praktykuje się go w związku z sytuacjami, na które jednak ma się wpływ.
myślenie fajnie wygląda :D jak mój pies myśli to zawsze mu żyła na głowie wystaje a czemu ? bo mysli
Samo myślenie fizycznie nic nie zmienia. Ale wprowadzenie zmiany dobrze wcześniej przemyśleć.
To jeden z tych ów dodawanych przez rząd żeby nas ogłupić
Przecież od dawna wiadomo, że nie należy myśleć, bo to do niczego nie prowadzi. Zastanawia mnie, dlaczego ludzie tak psioczą na ludzi nie używających mózgu, bo według koncepcji a jest to ta grupa, która jest tą najszczęśliwszą. Domyślam się, że pewnie im zazdroszczą radości życia.
To zależy, o jakim myśleniu mówisz. Jeśli ktoś swoją bezmyślnością powoduje problemy to chyba nic dziwnego, jeśli ma się do niego pretensje? Natomiast tym przygnębiającym myśleniem, jest myślenie o tym, na co nie ma się wpływu i czego jednocześnie się nie akceptuje. O takich sprawach rzeczywiście niezdrowo jest myśleć.
Ja tak często mam, gdy myślę o tym co bym chciał zrobić ale nie zrobiłem bo "nie wypada" lub "się wstydzę", lub gdy zrobię coś co później żałuje - później pozostaje setki myśli, które nie dają normalnie funkcjonować. Lepiej jest dla człowieka gdy obserwuje niż myśli - tu mam na myśli, że jeżeli już się stało, to trzeba dać temu spokój (zaakceptować to) i iść sobie dalej niż niepotrzebnie przeprowadzać analizę i alternatywne zakończenia dla historii (czasem chciał bym, aby pewne sytuacje potoczyły się inaczej), która się nie powtórzy. Grunt to czysty umysł (wolna przestrzeń w wyobraźni dla ważnych myśli).
A gdzie tam, Polacy bardzo rozweselony naród. Kto by tam myślał...
wobec tego najsmutniejsi i najbardziej rozdrażnieni ludzie to ci najmądrzejsi?
Wydaje mi się, że ci najmądrzejsi wiedzą, że nie ma sensu się smucić. ;)
Czyli tylko głupcy są weseli i szczęśliwi? To ja chce oddać wiedzę!
Albo poprawia, zależy jak sam do tego podejdziesz i o czym będziesz myślał.