Jak rozumiem dla Ciebie 6h wykładów to świetny pomysł i człowiek wiele się nauczy? Bo moim zdaniem to słaby system i student wiele z takich zajęć nie wyniesie, przy najlepszych chęciach.
A co wspólnego mają lekcje z wykładami? Bo ja nie widzę wiele. Na lekcji nawet, jeśli siedzi się cicho i nie udziela jest zupełnie inaczej, niż kiedy 200 osób siedzi, słucha i skrobie (lub nie). Na wykładzie jest zupełnie inna atmosfera, sytuacja wymaga lepszego skupienia, do tego materiału jest znacznie więcej. I studiuję czwarty rok już, dziękuję za wytłumaczenie, jak działa nauka na uczelni -.-'.
W tym semestrze szykują mi się 4 wykłady pod rząd jednego dnia, jakoś mnie ten w najmniejszym stopniu nie bawi. :/
Jak rozumiem dla Ciebie 6h wykładów to świetny pomysł i człowiek wiele się nauczy? Bo moim zdaniem to słaby system i student wiele z takich zajęć nie wyniesie, przy najlepszych chęciach.
A co wspólnego mają lekcje z wykładami? Bo ja nie widzę wiele. Na lekcji nawet, jeśli siedzi się cicho i nie udziela jest zupełnie inaczej, niż kiedy 200 osób siedzi, słucha i skrobie (lub nie). Na wykładzie jest zupełnie inna atmosfera, sytuacja wymaga lepszego skupienia, do tego materiału jest znacznie więcej. I studiuję czwarty rok już, dziękuję za wytłumaczenie, jak działa nauka na uczelni -.-'.
Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy cieszą sie, że sa na głównej dzieki beznadziejnym plagiatom..
Chyba, że wykładowca jest pasjonatem zna się na robocie i potrafi przyciągnąć uwagę. Znam i takie przypadki :P
I ci, którym zależy i nie mają zamiaru pracować po 5 latach studiów w macu...
albo ci którzy się nie rozpakowali