Ciężko się dziwić, że dyplom z politologii, stosunków międzynarodowych czy innego zarządzania zarządzaniem w zarządzaniu niewiele znaczy, bo co Ci ludzie tak na prawdę potrafią?...
Po znajomości to można zostać barmanem czy łopaciarzem. Już widzę jak po znajomości przyjmuje się inżyniera bez wykształcenia, bo kolega ma firmę budującą mosty...
Niestety w Polsce ok. 50% ludzi po maturze idzie na studia jest to zdecydowanie za dużo. Potworzono mnóstwo prywatnych szkół będących po to aby dać komuś zarobić i wyszkolić zawodowych bezrobotnych. A i tak wiadomo że najlepszym rozwiązaniem są studia medyczne i techniczne. I nie ma co twierdzić że jest się humanistą czy nie to nie ma żadnego znaczenia wszystkiego można się nauczyć i wiem to z własnego doświadczenia tylko czasem trzeba włożyć trochę więcej pracy, ale jak to zawsze u nas najlepiej ponarzekać jaki to rząd zły bo ja nie mam pracy.
kiedyś dyplom magistra był czymś... za parę lat profesor będzie zaczynał praktykę od łopaty bo dyplom nic nie znaczy.
Ciężko się dziwić, że dyplom z politologii, stosunków międzynarodowych czy innego zarządzania zarządzaniem w zarządzaniu niewiele znaczy, bo co Ci ludzie tak na prawdę potrafią?...
a w jakich czasach nie liczyły się znajomości i 'plecy'?
Zawsze tak było. Kiedyś była nomenklatura partyjna, dziś znajomości. Jak zwał, tak zwał.
Po znajomości to można zostać barmanem czy łopaciarzem. Już widzę jak po znajomości przyjmuje się inżyniera bez wykształcenia, bo kolega ma firmę budującą mosty...
Niestety w Polsce ok. 50% ludzi po maturze idzie na studia jest to zdecydowanie za dużo. Potworzono mnóstwo prywatnych szkół będących po to aby dać komuś zarobić i wyszkolić zawodowych bezrobotnych. A i tak wiadomo że najlepszym rozwiązaniem są studia medyczne i techniczne. I nie ma co twierdzić że jest się humanistą czy nie to nie ma żadnego znaczenia wszystkiego można się nauczyć i wiem to z własnego doświadczenia tylko czasem trzeba włożyć trochę więcej pracy, ale jak to zawsze u nas najlepiej ponarzekać jaki to rząd zły bo ja nie mam pracy.
Bzdura. Najważniejsze, jest doświadczenie i siła przebicia. No chyba, że piszesz o pracy w urzędzie lub innej formie pasożytnictwa.