Dokładnie tak, szczera prawda!!! No ale ten, który jest zbyt zadufany w sobie i tak tego nie zrozumie. A są tacy profesorowie - i potrafią oblać cały rok... z nazwisk nie wymienię, bo nie wypada.
choć jestem jeszcze w LO, to mogę potwierdzić słowa zawarte w tym democie. miałam taką kosę od chemii, że nie dość, że nie umiała wytłumaczyć materiału na lekcji to potem na sprawdzianach robiła rzeczy, które nie były omawiane, a nawet nie było o tym wspomniane w podręczniku. nie dość, że ocena będzie przepisana na świadectwo maturalne, to jeszcze szanowna pani wręcz z uśmiechem na twarzy postawiła większej części klasy dwóje. na koniec jeszcze ją zacytuję "myślicie, że mi jest łatwo stawiać takie oceny?" Jak widać - najwyraźniej lubi tak oceniać.
Ja dopiero co odeszłam z gimnazjum. Przez trzy lata narzekałam, ach jak to trudno, nauczyciele nie przepuszczają trzeba się dużo uczyć, bo inaczej nie można dostać się do wymarzonej szkoły. Heh, teraz sobie uświadomiłam, że to śmieszne myślenie. Chodziłam do szkoły z dosyć wysokim poziomem, nauczyciele w większości byli wymagający z dużą wiedzą, lecz nie umieli jej w odpowiedni sposób przekazać. Panikowałam, że nie zdam, jakie to katusze przeżywam, aż na prawdę śmiać mi się chce. W ciągu trzech lat może parę razy do książek zajrzałam, a zdałam w sumie spokojnie, ba- nawet dostałam się tam, gdzie chciałam, ale myślę, że to z powodu wyników egzaminu, który co jak co, ale poszedł mi super. Teraz tylko modlę się, aby trafić na fajnych nauczycieli, bo na razie zapał do nauki mam, w końcu zacznę chodzić do szkoły, gdzie będę uczyć się wymarzonego zawodu :) Wiem, że dzisiaj strasznie się rozpisuję, ale cały dzień spędzony w domu swoje robi.
Miałem podobnego "Profesorka" na studiach również powierzchownie milutki a w rzeczywistości złośliwa gnida która nagminnie wysyłała ludzi na awanse które polegają na powtarzaniu całości przedmiotu.
Najlepszy nauczyciel to taki z poczuciem humoru, ale konsekwentny - nie jakiś robot, który chce tylko "skończyć program", ale też nie taki od którego wyjdziemy z pustą głową. Jak na takiego się trafi to prawdopodobnie żadna lekcja nie będzie nudna ;).
Junorus i mehico - święte słowa... Gdzieś czytałem, że wykładowcy dzielą się na kiepskich, którzy dają na zajęciach do zrozumienia "patrzcie jaki jestem mądry" i dobrych, którzy mówią "zobaczcie jakie to proste"...
Dokładnie tak, szczera prawda!!! No ale ten, który jest zbyt zadufany w sobie i tak tego nie zrozumie. A są tacy profesorowie - i potrafią oblać cały rok... z nazwisk nie wymienię, bo nie wypada.
choć jestem jeszcze w LO, to mogę potwierdzić słowa zawarte w tym democie. miałam taką kosę od chemii, że nie dość, że nie umiała wytłumaczyć materiału na lekcji to potem na sprawdzianach robiła rzeczy, które nie były omawiane, a nawet nie było o tym wspomniane w podręczniku. nie dość, że ocena będzie przepisana na świadectwo maturalne, to jeszcze szanowna pani wręcz z uśmiechem na twarzy postawiła większej części klasy dwóje. na koniec jeszcze ją zacytuję "myślicie, że mi jest łatwo stawiać takie oceny?" Jak widać - najwyraźniej lubi tak oceniać.
Ja dopiero co odeszłam z gimnazjum. Przez trzy lata narzekałam, ach jak to trudno, nauczyciele nie przepuszczają trzeba się dużo uczyć, bo inaczej nie można dostać się do wymarzonej szkoły. Heh, teraz sobie uświadomiłam, że to śmieszne myślenie. Chodziłam do szkoły z dosyć wysokim poziomem, nauczyciele w większości byli wymagający z dużą wiedzą, lecz nie umieli jej w odpowiedni sposób przekazać. Panikowałam, że nie zdam, jakie to katusze przeżywam, aż na prawdę śmiać mi się chce. W ciągu trzech lat może parę razy do książek zajrzałam, a zdałam w sumie spokojnie, ba- nawet dostałam się tam, gdzie chciałam, ale myślę, że to z powodu wyników egzaminu, który co jak co, ale poszedł mi super. Teraz tylko modlę się, aby trafić na fajnych nauczycieli, bo na razie zapał do nauki mam, w końcu zacznę chodzić do szkoły, gdzie będę uczyć się wymarzonego zawodu :) Wiem, że dzisiaj strasznie się rozpisuję, ale cały dzień spędzony w domu swoje robi.
Miałem podobnego "Profesorka" na studiach również powierzchownie milutki a w rzeczywistości złośliwa gnida która nagminnie wysyłała ludzi na awanse które polegają na powtarzaniu całości przedmiotu.
Najlepszy nauczyciel to taki z poczuciem humoru, ale konsekwentny - nie jakiś robot, który chce tylko "skończyć program", ale też nie taki od którego wyjdziemy z pustą głową. Jak na takiego się trafi to prawdopodobnie żadna lekcja nie będzie nudna ;).
Czasem nie ma innego wyjścia jak oblać kilka osób. Zdarza się że te kilka to cały rok.
trzeba było się nauczyć
Szkoda że tylko nieliczni nauczyciele są tacy.
Junorus i mehico - święte słowa... Gdzieś czytałem, że wykładowcy dzielą się na kiepskich, którzy dają na zajęciach do zrozumienia "patrzcie jaki jestem mądry" i dobrych, którzy mówią "zobaczcie jakie to proste"...