Niestety życie nie jest takie proste, przyjaźń może być wystawiaona na różne próby i z niekoniecznie ze wszystkich musi wyjść zwycięsko. A to, że przy którejś polegnie, nie umniejsza tego co miało miejsce w przeszłości.
Jedna z największych głupot jakie tu widziałam.
To, że przeciwności losu i czas, rozwiązały węzeł
jaki łączył dwie osoby nie znaczy, że nigdy nie były nim związane.
Jestem tego przykładem. To, że
dziś nasze relacje się rozluźniły nie znaczy, że kiedyś nie była dla mnie bardzo ważną osobą, że
kiedyś znaczyła dla mnie tyle co członek rodziny.
Przez lata łączyła nas przyjaźń i nic innego.
Dorosłyśmy trochę, to i owo się pozmieniało, ale to co było wtedy ma taką samą wartość.
Możecie mnie minusować, ale ja to wiem z własnego doświadczenia. Wiem, że pomimo końca - TO BYŁA PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ.
Ja myślę dokładnie tak samo, mimo tego, że teraz już się nie przyjaźnimy, nie mogę zapomnieć tych wspólnie spędzonych lat, w przyjacielskiej, braterskiej i pełnej zaufania atmosferze i uznać je za nieważne. To że przyjaźń wygasła, nie oznacza, że nigdy jej nie było.
Pseudofilozoficzne wywody. Nic nie jest wiecznie. Analogicznie, jeżeli miłość się skończyła to nigdy miłością nie była? Może w pewnych przypadkach. Tak samo jest tutaj. Są przyjaźnie, które nie przetrwały próby czasu, czy odległości, albo jeden z przyjaciół zmienił priorytety. Różni są ludzie i sytuacje, uogólnianie ich to głupota.
Ale odkrywcze. To tak samo jakbym napisała że słodycze są słodkie.
Prawda. Przyjaźń się nie kończy w przeciwnym wypadku to nie przyjaźń.
Podpis obrazka, oraz Twój komentarz Kersurui, to zwyczajne ujęcie pojęcia przyjaźni rodem z "Etyki Wielkiej" Arystotelesa.
Niestety życie nie jest takie proste, przyjaźń może być wystawiaona na różne próby i z niekoniecznie ze wszystkich musi wyjść zwycięsko. A to, że przy którejś polegnie, nie umniejsza tego co miało miejsce w przeszłości.
Jedna z największych głupot jakie tu widziałam. To, że przeciwności losu i czas, rozwiązały węzeł jaki łączył dwie osoby nie znaczy, że nigdy nie były nim związane. Jestem tego przykładem. To, że dziś nasze relacje się rozluźniły nie znaczy, że kiedyś nie była dla mnie bardzo ważną osobą, że kiedyś znaczyła dla mnie tyle co członek rodziny. Przez lata łączyła nas przyjaźń i nic innego. Dorosłyśmy trochę, to i owo się pozmieniało, ale to co było wtedy ma taką samą wartość. Możecie mnie minusować, ale ja to wiem z własnego doświadczenia. Wiem, że pomimo końca - TO BYŁA PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ.
Ja myślę dokładnie tak samo, mimo tego, że teraz już się nie przyjaźnimy, nie mogę zapomnieć tych wspólnie spędzonych lat, w przyjacielskiej, braterskiej i pełnej zaufania atmosferze i uznać je za nieważne. To że przyjaźń wygasła, nie oznacza, że nigdy jej nie było.
Pseudofilozoficzne wywody. Nic nie jest wiecznie. Analogicznie, jeżeli miłość się skończyła to nigdy miłością nie była? Może w pewnych przypadkach. Tak samo jest tutaj. Są przyjaźnie, które nie przetrwały próby czasu, czy odległości, albo jeden z przyjaciół zmienił priorytety. Różni są ludzie i sytuacje, uogólnianie ich to głupota.
A w jaki sposób może to człowieka uspokoić? Chyba jeszcze bardziej zdołować