Exclusive Aziz Ansari Interview (92nd Street Y - Comedy)
Lista komentarzy
napisał:
Niestety przykry jest fakt, że nie wszyscy popierają "okna życia" tylko z powodu, że są prowadzone przez siostry zakonne, nienawiść do KK, urosła do absurdu, gdzie antyklerykałowie wolą by dziecko umarło w śmietniku, niż został zostawione w "oknie życia"
Mylisz się, nie chodzi tutaj o siostry zakonne, lecz o fakt, że zostawione tak dziecko nie ma później możliwości odnalezienia swych biologicznych rodziców. Jakby co - ja tylko wyjaśniam, nie popieram tego podejścia.
mamy nowych geniuszy, Acura, szarobury i im podobni powinni dostać Nobla z medycyny i zostać przynajmniej szefami ONZ, bo bez nauki wiedzą wszystko o psychice kobiet, A tak przy okazji, czy wiecie, ze pingwiny biorą $ 5tys za dziecko, bez podatku ?
@~Marshall77
Oczywiście - "kto się ze mną nie zgadza, jest antyklerykałem z absurdalną nienawiścią do kościoła katolickiego, którzy wolą, żeby dzieci umierały na śmietniku..."
Obudź się! Spróbuj chociaż przemyśleć to, co ma do powiedzenia druga strona, zamiast kierować się takimi uogólnieniami. Żeby Ci (i pewnie paru innym osobom) w tym pomóc, postaram się dobitnie (lecz bez jadu) to wytłumaczyć.
Głównym problemem z "oknami życia" jest fakt, że są one wsteczne względem istniejącego systemu oddawania dzieci do adopcji. Nikt nie każe wychowywać urodzonych dzieci, można je zostawić w szpitalu po adopcji. Matka nie musi nawet oglądać swojego dziecka.
Oto lista kwestii, w których okna życia ustępują tradycyjnemu systemowi.
1) to, o czym wspomina wiele osób, czyli fakt, że dziecko zostawione do adopcji będzie potem mogło poznać swoich biologicznych rodziców. Prawo do tej wiedzy postuluje Unia Europejska, ale jak dla mnie są ważniejsze rzeczy, czyli:
2) dziecko oddane do adopcji ma uregulowany status prawny, dzięki czemu proces adopcyjny może odbyć się błyskawicznie. W przeciwnym przypadku matka zachowuje prawa rodzicielskie, trzeba jej szukać, co spowalnia procedurę.
3) ze względu na uregulowany status prawny, nie są angażowane służby. Dziecko porzucone, nawet jeśli porzucone w "oknie życia", nadal jest jako takie traktowane, w związku z czym policja musi (przynajmniej w teorii) rozpocząć szukanie matki - ponieważ ona nadal zachowuje prawa rodzicielskie. Rodzi to koszta dla społeczeństwa - sama w sobie mało istotna kwestia, ale ma związek z punktem 2)
4) matka w szpitalu po podjęciu takiej decyzji ma fachową opiekę psychologa. Wiadomo, że decyzja o zostawieniu dziecka nie jest łatwa. Matka porzucająca dziecko w "oknie życia" takiej pomocy nie otrzymuje, ponieważ się nie ujawnia.
5) dzieci trafiają już od początku w ręce osób, które są przygotowane i wyszkolone do opieki nad nimi - lekarzy i pielęgniarek. Opieka nad niemowlakami nie jest czymś prostym - zdarzają się choroby, zaburzenia rozwoju i nawet dni mają znaczenie.
To są fakty. Innym faktem jest też stosunek ilości dzieci zostawionych w szpitalach do tych porzuconych w "oknach życia". Jakiś czas temu prowadziłem podobną dyskusję z kolegą i znalazłem odpowiedni dane, których już nie pamiętam, ale doskonale pamiętam rząd wielkości: różnica wynosiła aż 3 rzędy wielkości - kilka dzieci porzuconych na ponad tysiąc dzieci oddanych do adopcji w szpitalach.
To też jest fakt. Pokazuje, że polki wiedzą, mimo propagandy (za chwilę się wytłumaczę z użycia tego słowa) "okien życia" w mediach, co jest dla nich lepsze.
Co do samych "okien życia" nic nie mam. Są niepotrzebne - to fakt, ponieważ istnieje już 1) lepsze, 2) bardziej popularne, 3)skuteczniejsze rozwiązanie. Ale niech sobie będą.
Co mnie irytuje, to właśnie zachowanie mediów, kościoła katolickiego, a także y takie, jak ten. Pokazują one "okna życia" w jednoznacznie pozytywnym świetle, a nigdy nawet nie zająkną się o możliwości pozostawienia dziecka w szpitalu. Bardzo często pojawia się następująca manipulacja: przedstawienie fałszywej dychotomii dziecka porzuconego w "oknie życia" oraz dziecka "wyrzuconego" na śmietnik (lub poddanego aborcji). Także w Twoim komentarzu się ona pojawiła - mam nadzieję, że przemyślisz sprawę.
Otóż, że tak powiem "g*wno prawda". Jeśli kościół informuje o "oknach życia" i te informacje trafiają do tych kilku matek rocznie, to gdyby zamiast tego kościół informował o możliwości zostawienia dzieci w szpitalu, to ta informacja trafiłaby do tych samych matek!
Tymczasem media, nie tylko katolickie, wychwalają "okna życia", jakie to one nie są super, jak to kościół "ratuje dzieci", etc. Otóż nie - jak już pokazałem, "okna życia" są niepotrzebne, a cała ta propaganda jedynie odwraca uwagę matek, które rozważają aborcję, od lepszego dla nich i dla ich dzieci rozwiązania niż porzucenie dziecka. Odwraca uwagę od ciężko pracujących lekarzy, pielęgniarek, psychologów i pracowników opieki społecznej,
Końcówka poprzedniego posta (co bym nie robił podczas edycji, to ucina): którzy ciężko pracują, by ten system działał. I stąd właśnie "propaganda", bo wszechobecne zachwalanie czegoś, mimo jego niskiej wartości, z jednoczesnym i jednoznacznym wskazaniem na to, czyją jest to zasługą - to właśnie propaganda. Pozdrawiam, Issander.
KOLEJNY POST: Przepraszam za długi post, wyszedł z tego nieprzyjemny dla oka blok tekstu (argh, brak akapitów). Tym niemniej sądzę, że warto go przeczytać. Postarałem się, by zawrzeć pełną kontrargumentację. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt dużo tl:dr.
EDIT: Pierwszy minus pojawił się pół minuty po wrzuceniu przeze mnie powyższego tekstu - gratuluję komuś umiejętności szybkiego czytania i życzę większej otwartości na opinie inne od własnych :)
@Issander jak dla mnie po prostu pi***sz. Nie oglądam tv wiec nie wiem jaka tam propaganda jest. Mówisz policja musi szukać później matki i tak i kasa leci, a pielęgniarki które opiekują się tym dzieckiem w szpitalu to w ramach wolontariatu to robią i załatwianie wszelkich formalności? Okno życia to jest alternatywa, o której powinno się mówić na równi o możliwości zostawienia dziecka w szpitalu. Gdyż matka, która jest w szoku bardzo często nie będzie się zastanawiać czy nie poniesie jakiś konsekwencji swojej decyzji. Chociażby napiętnowania typu 'jak może pani zostawić dzieci?!' itp
@Issander Marshall zwrócił uwagę na pewien problem, chociaż dość mocno się machnął w argumentacji. Natomiast ty rzetelnie, wyczerpująco odpowiedziałeś, na poziomie, bez jadu, co jest dość rzadkie w internecie.
Faktycznie jest możliwość oddania praw rodzicielskich już po porodzie. Jednak nie można zaprzeczyć, że kobiecie zawsze łatwiej jest oddać do okna życia. Bo jest anonimowe. Natomiast są rzadziej wykorzystywane, bo faktycznie oddanie w szpitalu jest lepszym rozwiązaniem. Jednak nadal pozostaje problem wyrzucania dzieci na śmietnik, kiedy rodzicielki(odmawiam nazywania ich matkami) albo rodzą w domu, a dziecka nie chcą, albo w szpitalu boją się napiętnowania, a o oknach życia nie wiedzą. Oczywiście są to marginalne przypadki, bo w mało którym umyśle zrodzi się myśl, żeby zabić dziecko w celu uniknięcia domniemanych przykrości związanych z jawnym oddaniem dziecka. Oddanie w szpitalu jest lepsze od okna życia. Ale okno życia jest anonimowe. Dla tych marginalnych przypadków warto, aby okna życia istniały. Jeśliby okna życia uratowały choć jedno dziecko, to już jest warte ich ceny.
Niestety przykry jest fakt, że nie wszyscy popierają "okna życia" tylko z powodu, że są prowadzone przez siostry zakonne, nienawiść do KK, urosła do absurdu, gdzie antyklerykałowie wolą by dziecko umarło w śmietniku, niż został zostawione w "oknie życia"
Żeby było śmieszniej ci ludzie pierwsi są skłonni wyzywać innych od fanatyków.
Mylisz się, nie chodzi tutaj o siostry zakonne, lecz o fakt, że zostawione tak dziecko nie ma później możliwości odnalezienia swych biologicznych rodziców. Jakby co - ja tylko wyjaśniam, nie popieram tego podejścia.
mamy nowych geniuszy, Acura, szarobury i im podobni powinni dostać Nobla z medycyny i zostać przynajmniej szefami ONZ, bo bez nauki wiedzą wszystko o psychice kobiet, A tak przy okazji, czy wiecie, ze pingwiny biorą $ 5tys za dziecko, bez podatku ?
@~Marshall77 Oczywiście - "kto się ze mną nie zgadza, jest antyklerykałem z absurdalną nienawiścią do kościoła katolickiego, którzy wolą, żeby dzieci umierały na śmietniku..." Obudź się! Spróbuj chociaż przemyśleć to, co ma do powiedzenia druga strona, zamiast kierować się takimi uogólnieniami. Żeby Ci (i pewnie paru innym osobom) w tym pomóc, postaram się dobitnie (lecz bez jadu) to wytłumaczyć. Głównym problemem z "oknami życia" jest fakt, że są one wsteczne względem istniejącego systemu oddawania dzieci do adopcji. Nikt nie każe wychowywać urodzonych dzieci, można je zostawić w szpitalu po adopcji. Matka nie musi nawet oglądać swojego dziecka. Oto lista kwestii, w których okna życia ustępują tradycyjnemu systemowi. 1) to, o czym wspomina wiele osób, czyli fakt, że dziecko zostawione do adopcji będzie potem mogło poznać swoich biologicznych rodziców. Prawo do tej wiedzy postuluje Unia Europejska, ale jak dla mnie są ważniejsze rzeczy, czyli: 2) dziecko oddane do adopcji ma uregulowany status prawny, dzięki czemu proces adopcyjny może odbyć się błyskawicznie. W przeciwnym przypadku matka zachowuje prawa rodzicielskie, trzeba jej szukać, co spowalnia procedurę. 3) ze względu na uregulowany status prawny, nie są angażowane służby. Dziecko porzucone, nawet jeśli porzucone w "oknie życia", nadal jest jako takie traktowane, w związku z czym policja musi (przynajmniej w teorii) rozpocząć szukanie matki - ponieważ ona nadal zachowuje prawa rodzicielskie. Rodzi to koszta dla społeczeństwa - sama w sobie mało istotna kwestia, ale ma związek z punktem 2) 4) matka w szpitalu po podjęciu takiej decyzji ma fachową opiekę psychologa. Wiadomo, że decyzja o zostawieniu dziecka nie jest łatwa. Matka porzucająca dziecko w "oknie życia" takiej pomocy nie otrzymuje, ponieważ się nie ujawnia. 5) dzieci trafiają już od początku w ręce osób, które są przygotowane i wyszkolone do opieki nad nimi - lekarzy i pielęgniarek. Opieka nad niemowlakami nie jest czymś prostym - zdarzają się choroby, zaburzenia rozwoju i nawet dni mają znaczenie. To są fakty. Innym faktem jest też stosunek ilości dzieci zostawionych w szpitalach do tych porzuconych w "oknach życia". Jakiś czas temu prowadziłem podobną dyskusję z kolegą i znalazłem odpowiedni dane, których już nie pamiętam, ale doskonale pamiętam rząd wielkości: różnica wynosiła aż 3 rzędy wielkości - kilka dzieci porzuconych na ponad tysiąc dzieci oddanych do adopcji w szpitalach. To też jest fakt. Pokazuje, że polki wiedzą, mimo propagandy (za chwilę się wytłumaczę z użycia tego słowa) "okien życia" w mediach, co jest dla nich lepsze. Co do samych "okien życia" nic nie mam. Są niepotrzebne - to fakt, ponieważ istnieje już 1) lepsze, 2) bardziej popularne, 3)skuteczniejsze rozwiązanie. Ale niech sobie będą. Co mnie irytuje, to właśnie zachowanie mediów, kościoła katolickiego, a także y takie, jak ten. Pokazują one "okna życia" w jednoznacznie pozytywnym świetle, a nigdy nawet nie zająkną się o możliwości pozostawienia dziecka w szpitalu. Bardzo często pojawia się następująca manipulacja: przedstawienie fałszywej dychotomii dziecka porzuconego w "oknie życia" oraz dziecka "wyrzuconego" na śmietnik (lub poddanego aborcji). Także w Twoim komentarzu się ona pojawiła - mam nadzieję, że przemyślisz sprawę. Otóż, że tak powiem "g*wno prawda". Jeśli kościół informuje o "oknach życia" i te informacje trafiają do tych kilku matek rocznie, to gdyby zamiast tego kościół informował o możliwości zostawienia dzieci w szpitalu, to ta informacja trafiłaby do tych samych matek! Tymczasem media, nie tylko katolickie, wychwalają "okna życia", jakie to one nie są super, jak to kościół "ratuje dzieci", etc. Otóż nie - jak już pokazałem, "okna życia" są niepotrzebne, a cała ta propaganda jedynie odwraca uwagę matek, które rozważają aborcję, od lepszego dla nich i dla ich dzieci rozwiązania niż porzucenie dziecka. Odwraca uwagę od ciężko pracujących lekarzy, pielęgniarek, psychologów i pracowników opieki społecznej,
Końcówka poprzedniego posta (co bym nie robił podczas edycji, to ucina): którzy ciężko pracują, by ten system działał. I stąd właśnie "propaganda", bo wszechobecne zachwalanie czegoś, mimo jego niskiej wartości, z jednoczesnym i jednoznacznym wskazaniem na to, czyją jest to zasługą - to właśnie propaganda. Pozdrawiam, Issander. KOLEJNY POST: Przepraszam za długi post, wyszedł z tego nieprzyjemny dla oka blok tekstu (argh, brak akapitów). Tym niemniej sądzę, że warto go przeczytać. Postarałem się, by zawrzeć pełną kontrargumentację. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt dużo tl:dr. EDIT: Pierwszy minus pojawił się pół minuty po wrzuceniu przeze mnie powyższego tekstu - gratuluję komuś umiejętności szybkiego czytania i życzę większej otwartości na opinie inne od własnych :)
@Issander jak dla mnie po prostu pi***sz. Nie oglądam tv wiec nie wiem jaka tam propaganda jest. Mówisz policja musi szukać później matki i tak i kasa leci, a pielęgniarki które opiekują się tym dzieckiem w szpitalu to w ramach wolontariatu to robią i załatwianie wszelkich formalności? Okno życia to jest alternatywa, o której powinno się mówić na równi o możliwości zostawienia dziecka w szpitalu. Gdyż matka, która jest w szoku bardzo często nie będzie się zastanawiać czy nie poniesie jakiś konsekwencji swojej decyzji. Chociażby napiętnowania typu 'jak może pani zostawić dzieci?!' itp
@Issander Marshall zwrócił uwagę na pewien problem, chociaż dość mocno się machnął w argumentacji. Natomiast ty rzetelnie, wyczerpująco odpowiedziałeś, na poziomie, bez jadu, co jest dość rzadkie w internecie. Faktycznie jest możliwość oddania praw rodzicielskich już po porodzie. Jednak nie można zaprzeczyć, że kobiecie zawsze łatwiej jest oddać do okna życia. Bo jest anonimowe. Natomiast są rzadziej wykorzystywane, bo faktycznie oddanie w szpitalu jest lepszym rozwiązaniem. Jednak nadal pozostaje problem wyrzucania dzieci na śmietnik, kiedy rodzicielki(odmawiam nazywania ich matkami) albo rodzą w domu, a dziecka nie chcą, albo w szpitalu boją się napiętnowania, a o oknach życia nie wiedzą. Oczywiście są to marginalne przypadki, bo w mało którym umyśle zrodzi się myśl, żeby zabić dziecko w celu uniknięcia domniemanych przykrości związanych z jawnym oddaniem dziecka. Oddanie w szpitalu jest lepsze od okna życia. Ale okno życia jest anonimowe. Dla tych marginalnych przypadków warto, aby okna życia istniały. Jeśliby okna życia uratowały choć jedno dziecko, to już jest warte ich ceny.