niestety nie. mcdonald to restauracja, gdzie są kasjerzy. możesz mi zaufać, przeglądałem wewnątrz firmowe dokumenty dla pracowników, gdzie znajduja się takie stwierdzenia.
A tak w ogóle to w restauracji nie ma klientów lecz goście. Klienci są w osiedlowym spożywczaku.
Też pracowałem w Maku. To nie jest restauracja. Równie dobrze monopolowy można nazwać pubem albo bar mleczny restauracją. To jest propaganda mająca na celu zwiększenie morale wśród załogi. Płacą grosze, to jakoś inaczej sobie próbują to odbić. Np: częste podwyżki (co z tego skoro wynoszą np 50gr brutto), Pressmak karty rabatowe awanse elastyczne godziny pracy itp. Restauracja to miejsce gdzie przychodzisz zajmujesz miejsce, podchodzi kelner, przyjmuje zamówienie, konsumujesz a płacisz dopiero na końcu zostawiając albo i nie napiwek.
McDonalds, niezależnie od tego jak oni siebie nazywają, to nie restauracja tylko bar szybkiej obsługi.
PS rozwalają mnie ludzie którzy tam pracują więcej niż 2 lata.
Demot mówi o "patrzeniu oczami kasjera" - nie o traktowaniu, bo traktować wg. propagandy w stylu amerykańskim to możemy z najwyższą życzliwością i serdecznością...
Ja z kolei w KFC na lobby (o*ierdalanie się przy sprzątaniu sali) właśnie tak spostrzegam większość, która tam przyłazi. Zostawiają na stolikach syf, nie odnoszą tacek, myśląc zapewne, iż są jakimiś panami. Nie, to nie jest restauracja, w której kelner wszystko odniesie. Kelnera nie ma. Sprzątać po sobie, wieśniaki...
Oczami kasjerów i innych klientów, ostatnio stoję w mcdonaldzie w kolejce i się przeraziłam ile dwie osoby nakupowały, usiadły do stolika i to zjadły. MASAKRA
restauracja i kasjer?? Albo restauracja i kelner albo bar szybkiej obsługi i kasjer
niestety nie. mcdonald to restauracja, gdzie są kasjerzy. możesz mi zaufać, przeglądałem wewnątrz firmowe dokumenty dla pracowników, gdzie znajduja się takie stwierdzenia. A tak w ogóle to w restauracji nie ma klientów lecz goście. Klienci są w osiedlowym spożywczaku.
Też pracowałem w Maku. To nie jest restauracja. Równie dobrze monopolowy można nazwać pubem albo bar mleczny restauracją. To jest propaganda mająca na celu zwiększenie morale wśród załogi. Płacą grosze, to jakoś inaczej sobie próbują to odbić. Np: częste podwyżki (co z tego skoro wynoszą np 50gr brutto), Pressmak karty rabatowe awanse elastyczne godziny pracy itp. Restauracja to miejsce gdzie przychodzisz zajmujesz miejsce, podchodzi kelner, przyjmuje zamówienie, konsumujesz a płacisz dopiero na końcu zostawiając albo i nie napiwek. McDonalds, niezależnie od tego jak oni siebie nazywają, to nie restauracja tylko bar szybkiej obsługi. PS rozwalają mnie ludzie którzy tam pracują więcej niż 2 lata.
z ust mi to wyjąłeś Borsuczi
albo 99,9% posłów :D
100% jeśli już
Chyba kelnera... albo ty nie widziałeś innej "restauracji" niż ta z kasjerem... jak McDonnald na przykład -.-
gratuluje! powodzenia w prowadzeniu restaruracji "kasjerowi", ktory swoich klientow traktuje jak świnie, ciekawe ktory z nich tam wroci!
Jak dla mnie koryto jest metaforą sejmu, a pięć świń... Sami zgadnijcie.
Demot mówi o "patrzeniu oczami kasjera" - nie o traktowaniu, bo traktować wg. propagandy w stylu amerykańskim to możemy z najwyższą życzliwością i serdecznością... Ja z kolei w KFC na lobby (o*ierdalanie się przy sprzątaniu sali) właśnie tak spostrzegam większość, która tam przyłazi. Zostawiają na stolikach syf, nie odnoszą tacek, myśląc zapewne, iż są jakimiś panami. Nie, to nie jest restauracja, w której kelner wszystko odniesie. Kelnera nie ma. Sprzątać po sobie, wieśniaki...
albo restauracja i zostawiamy wszystko na stoliku, albo buda z fastfoodem i odnosimy wszystko. To jest pewna niekonsekwencja...
Tak zwani goście:w restauracjach mcdonald's
Oczami kasjerów i innych klientów, ostatnio stoję w mcdonaldzie w kolejce i się przeraziłam ile dwie osoby nakupowały, usiadły do stolika i to zjadły. MASAKRA