a wg mnie trafny bo jakby nie patrzeć to święta mają na celu jednoczenie ludzi, przeżycie ich w wymiarze duchowym a obecnie zdarza się niestety, że są postrzegane właśnie powierzchownie, zapominamy o znaczeniu tych świąt...
Co ma powierzchowność do choinki? ubiera ją się najładniej od widocznej strony, to chyba logiczne. Ma się jak najlepiej prezentować, bo nikt nie zakrada się od tyłu i nie patrzy ile bombek jest po drugiej stronie. To nie ma nic wspólnego z powierzchownością.
Wydaje mi się, że co do powierzchowności chodziło o to, że na czas świąt każdy może założyć "maskę" jaka mu się podoba, i pod tą fałszywą postacią ubraną powiedzmy w schludny garnitur, wyprasowaną białą koszulę i krawat odgrywać przed reszta rodziny (z którą się widzi raz do roku) przykładnego ojca, a po świętach - znów np. lać swoje dzieci na dzieńdobry. A ta choinka to taka metafora jak garnitur wyżej wymienionego ojca. Bo nie chodzi o to aby zmienić się jedynie z wierzchu, tam gdzie widzą inni,a w całości - czyli i od ściany (tzn. w środku).
Ale bez sensu poza tym już to było na kwejku chyba więc niech to tam zostanie...
Było na kwejku bo swoich sił próbuje nie tylko na ach :) Pozdro i wesołych Świąt
a wg mnie trafny bo jakby nie patrzeć to święta mają na celu jednoczenie ludzi, przeżycie ich w wymiarze duchowym a obecnie zdarza się niestety, że są postrzegane właśnie powierzchownie, zapominamy o znaczeniu tych świąt...
przecież i tak liczy się tylko wnętrze... (czyt. prezenty):D;p
a u mnie od ściany wiszą cukierki, żeby nikt nie zrywał:)
A ja choinkę muszę i od ściany (a dokładniej od okna) ładnie ubrać i dać tam dużo lampek, bo jak to mówi mama: "Żeby z drogi było widać" :P
Co ma powierzchowność do choinki? ubiera ją się najładniej od widocznej strony, to chyba logiczne. Ma się jak najlepiej prezentować, bo nikt nie zakrada się od tyłu i nie patrzy ile bombek jest po drugiej stronie. To nie ma nic wspólnego z powierzchownością.
Wydaje mi się, że co do powierzchowności chodziło o to, że na czas świąt każdy może założyć "maskę" jaka mu się podoba, i pod tą fałszywą postacią ubraną powiedzmy w schludny garnitur, wyprasowaną białą koszulę i krawat odgrywać przed reszta rodziny (z którą się widzi raz do roku) przykładnego ojca, a po świętach - znów np. lać swoje dzieci na dzieńdobry. A ta choinka to taka metafora jak garnitur wyżej wymienionego ojca. Bo nie chodzi o to aby zmienić się jedynie z wierzchu, tam gdzie widzą inni,a w całości - czyli i od ściany (tzn. w środku).
No muszę przyznać, że od tej strony na to nie spojrzałam. Masz rację - z takim em się w pełni zgadzam.