@Szyszek - Nikt nie mówi o bukiecie róż za 120zł, i nikt nie mówi że codziennie, ale można kupić kwiatkaza 4zł, już nie mówie o zerwaniu polnych kwiatów, bo nie chce wyjść na niepoprawną romantyczkę.
Rozumiem przesłanie a, lecz porównanie jest dosyć absurdalne i nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. W tym przypadku nie ma jakiejś żelaznej reguły, która wyznaczałaby granicę między "związkiem", a... właśnie, czym? Z ywatora wynika, że mężczyzna, który kupuje kwiaty swojej kobiecie, nie jest z nią w związku. Rozumiem kwestię finansową, priorytety i tak dalej, jednak porównanie moim zdaniem mało trafione.
Mam narzeczoną, która rozumie, że nie dam się wziąć "pod pantofel". Dla wielu to niestety nie jest już zrozumiałe, bo doszło do wymieszania obowiązków... Faceci gotują, sprzątają, zajmują się dziećmi. Jeżeli wasza duma na tym nie cierpi, wasza sprawa.
A to jakieś poniżenie dla mężczyzny pójść do warzywniaka? Każdy w związku wyznacza własne granice, podział ról i obowiązków. Jeśli wam tak dobrze to dobrze. Mnie by dobrzenie nie było. Uwielbiam, gdy np. wracam późno z pracy, a tam mój mężczyzna przygotował mi kolację własnoręcznie, co wcześniej mogło też wymagać wizyty w warzywniaku.
Jestem facetem. Jestem w stałym związku od 17 lat. Z tego od 12 lat w małżeństwie. I uwielbiam kupować mojej żonie kwiaty. Więc to się chyba nie sprawdza.
Dlaczego facet nie może kupować i kwiatów i warzyw? :
Jest w zwiazku, nie stac go...
i od teraz faceci zamiast kwiatów będą kupować warzywa:D
@Szyszek - Nikt nie mówi o bukiecie róż za 120zł, i nikt nie mówi że codziennie, ale można kupić kwiatkaza 4zł, już nie mówie o zerwaniu polnych kwiatów, bo nie chce wyjść na niepoprawną romantyczkę.
Rozumiem przesłanie a, lecz porównanie jest dosyć absurdalne i nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. W tym przypadku nie ma jakiejś żelaznej reguły, która wyznaczałaby granicę między "związkiem", a... właśnie, czym? Z ywatora wynika, że mężczyzna, który kupuje kwiaty swojej kobiecie, nie jest z nią w związku. Rozumiem kwestię finansową, priorytety i tak dalej, jednak porównanie moim zdaniem mało trafione.
ssuuchchaarr
Kalafior jest kwiatem i warzywem :D
To niech jakiś chłopak da swojej dziewczynie kilka kalafiorów i powie, że to bukiet kwiatów.. ;)
Oczywiście stworzony przez kobietę marzącą o księciu z bajki. Żaden szanujący się facet nie będzie latał do warzywniaka. Koniec.
Weź to sobie gdzieś zapisz i przeczytaj za 10-20 lat: padniesz ze śmiechu jaki głupi byłeś, żona pewnie też się uśmiechnie ;)
Mam narzeczoną, która rozumie, że nie dam się wziąć "pod pantofel". Dla wielu to niestety nie jest już zrozumiałe, bo doszło do wymieszania obowiązków... Faceci gotują, sprzątają, zajmują się dziećmi. Jeżeli wasza duma na tym nie cierpi, wasza sprawa.
A to jakieś poniżenie dla mężczyzny pójść do warzywniaka? Każdy w związku wyznacza własne granice, podział ról i obowiązków. Jeśli wam tak dobrze to dobrze. Mnie by dobrzenie nie było. Uwielbiam, gdy np. wracam późno z pracy, a tam mój mężczyzna przygotował mi kolację własnoręcznie, co wcześniej mogło też wymagać wizyty w warzywniaku.
Bush umie połączyć jedno i drugie :D Więc kobiety znów do garów , nakupimy warzyw ;>
a ja tam kocham gotować dla mojej kobiety. nawet warzywa.
Warzywo. to ty jej zrobisz
Jestem facetem. Jestem w stałym związku od 17 lat. Z tego od 12 lat w małżeństwie. I uwielbiam kupować mojej żonie kwiaty. Więc to się chyba nie sprawdza.
Oraz jak kobieta zaczyna cokolwiek kupować mężczyźnie.
Wtedy to zaczyna się małżeństwo.