Zło nadal jest złem, nie ważne czy mniejsze czy większe. A przykład obecnego "zła" pokazuje, że te mniejsze zło po dopchaniu się do koryta rośnie i staje się większym złem.
A słyszał ktoś o JOW'ach ? Są to Jednomandatowe okręgi wyborcze. Jest taki ruch obywatelski zmieleni.pl na ich stronie można się dowiedzieć coś więcej na ten temat. Dodam tylko że walczą oni o zmiane ordynacji wyborczej w Polsce z obecnej własnie na jednomandatowa taka jaka jest w Wielkiej Brytani czy w USA, umożliwia ona pociągniecie do odpowiedzialności posłów za składane nam obietnice wyborcze. Liderem tego ruchu jest Paweł Kukiz polecam jego wywiady na youtube napewno was przekonają do tego żeby się dołączyć do zmieleni.pl .
Pozdrawiam Adam
W senacie są JOWy i taki jest ich efekt PO 63 PiS 29 PSL 2 SP 2 niezależni 4. A w USA w Kongresie są tylko dziw partie, niesamowicie reprezentujący system. Więcej da zlikwidowanie subwencji partyjnych. A co do "pociągniecie do odpowiedzialności posłów za składane nam obietnice wyborcze" Już Gustaw Le Bon pod koniec XIX wieku w "Psychologii tłumu" opisał, że tłumy nie wyciągają konsekwencji za obietnice wyborcze.
@Jan_III_Sobieski. Przecież Wasza Wysokość kombinował jak osadzić na tronie swojego syna Jakuba i przywrócić normalność czyli dziedziczną monarchię, a teraz taki demokratyczny bełkot Waść zapodajesz?
Nie jestem pewny czy JOWy to dobre rozwiązanie w Polsce. Ludzie nie głosowaliby dobrem swojego okręgu tylko popularnością partii. Gdyby JOWy miały sens to senat wyglądałby ciekawiej a tymczasem dalej stanowi on bastion politycznych gierek. Niezależnych w senacie mamy... uwaga... 4.
@rjey - wybory do Senatu nie spełniały podstawowych założeń JOW-ów. Po pierwsze okręgi były za duże i nie dało się bezpośrednio dotrzeć do wyborcy. Po drugie, partyjni posłowie byli faworyzowani - niezależni musieli czekać na ogłoszenie kalendarza wyborczego, żeby zacząć zbierać podpisy na zarejestrowanie komitetu wyborczego, a dopiero po zatwierdzeniu mogli kolekcjonować parafki na swoją kandydaturę. Tracili czas efektywnej kampanię, według niektórych nawet 2 tygodnie. Dodatkowo komitety, które wystawiały kandydatów również do Sejmu (czyli partie) mogły wydać na każdego wyborcę 1 zł, a ugrupowania niezależnych jedynie 18 gr. Poza tym od Senatu w Polsce nic nie zależy, więc JOW-y nie mają tam znaczenia. No i zobacz sobie jak wyglądają partie USA od środka. Wewnątrz nich frakcje mają zupełnie inne znaczenie, niż w polskich partiach. Tamtejsze ugrupowania to takie duże koalicje szeroko rozumianej prawicy i szeroko rozumianej lewicy. Te koalicje są utworzone jeszcze przed wyborami, więc rząd zaraz po elekcji jest gotowy do działania, a spory następują dopiero, gdy trzeba uzgodnić szczegóły brzmienia poszczególnych ustaw. Obecnie nie ma żadnej możliwości odwołania władzy przed ukończeniem kadencji i choć niby każdy Polak ma zapewnione bierne prawo wyborcze, to nie może się dostać do Sejmu inaczej, niż z ramienia jednej z największych partii, które są największe przez finansowanie z budżetu państwa. W JOW-ach może startować każdy, a koszty kampanii są dużo mniejsze, dlatego finansowanie nie gra aż tak kluczowej roli.
1. JOWy musiałaby zaakceptować najpierw obecna ekipa, która od koryta nie zamierza odchodzić
2. Senat pokazuje, że JOWy niewiele tutaj pomogą przy wciąż idiotycznym podejściu wyborców zaślepionych medialną propagandą.
3. Na mocy wyroku sądu z lat 90' (nie pamiętam obecnie dokładnej daty) nie można ukarać polityka za niespełnienie obietnic wyborczych. Proces tyczył się Obiecanych przez L.Wałęsę milionów dla każdego.
Nie tylko w Polsce tak jest - w demokracji wybierasz między tymi ludźmi, co chcą startować do wyborów. To jak wyjść do restauracji - idziesz i chcesz wybrać zupę - masz do wyboru pomidorową i żurek. Co z tego, że Ty najbardziej lubisz rosół, jak do wyboru masz tylko te dwie zupy. Musisz wybrać któreś z dostępnych w karcie dań. I tak samo jest w demokracji - wybierasz kogoś, z listy. Nie muszą to być ludzie idealni, nie muszą spełniać wszystkich Twoich oczekiwań. Zresztą jak ktoś uważa, że nadaje się lepiej do polityki to droga otwarta - może zawsze startować, lub przekonać do tego kogoś, kogo uważa za lepszego kandydata... Spójrzcie np. na niedawne wybory prezydenckie w USA - tam było dwóch kandydatów - można było ich nie lubić, ale bez względu na nasze poglądy któryś z nich zostałby prezydentem. Nie było innej opcji. Można się zachowywać jak dziecko, obrazić i tupać nogami, ale i tak któryś z nich zostałby prezydentem...
Droga nie jest taka otwarta, bo mamy niefajną ordynację wyborczą i system finansowania największych partii z budżetu państwa. Poza tym w USA było więcej kandydatów: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_prezydenckie_w_Stanach_Zjednoczonych_w_2012_roku. Inna sprawa, że akurat o ile do odpowiednika naszego Sejmu Stany mają uczciwą ordynację, o tyle jeśli chodzi o sposób wyboru prezydentów, to jest on moim zdaniem fatalny.
Bo przy tym systemie wyborów obojętnie na kogo będziesz głosować i tak wchodzi pierwszy z listy ,a są to przeważnie spadochroniarze a nie ludzie na których byś oddał głos
czytałeś ordynację wyborczą? sprawdzałeś wyniki ostatnich wyborów?na pewno nie skoro opowiadasz takie głupoty!!zawse wchodzi osoba która ma na danej liście najwięcej głosów(jeśli ta lista uzyskuje jakiś mandat) więc nie mów o czymś o czym nie masz pojęcia...inna sprawa że teraz jest głosowanie na partie...i wiele osób nie ma swojego kandydata tylko swoją partię i glosują na partię...a jak nie mają kandydata to stawiają krzyżyk na osobie, która ma pierwsze miejsce na liście...ale to nie znaczy że jak ktoś ma 1 miejsce wchodzi od z urzędu...to zależy od liczby głosów...na dowód żeby nie być gołosłownym... http://wybory2011.pkw.gov.pl/wyn/200000/pl/okr-24.html?tab=2#tabs-1 tutaj są wyniki okręgu białostockiego(akurat tutaj znalazłem sytuacje że 1 na liście nie weszła do sejmu) proponuje spojrzeć na listę numer 5 tj. PSL...osoba na 3 miejscu miała największą liczbę głosów i ona weszła z tej listy do sejmu...tutaj dowód na to http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,10446243,Wyniki_wyborow__Lista_poslow__Zobacz__kto_wszedl_do.html proszę przejechać na okręg białostocki i zobacz że nazwisko osoby która weszła pokrywa się z nazwiskiem osoby która była na 3 miejscu na swojej liście
Bo od 1945 (i we wcześniejszych latach też) rządzący są źli albo bardzo źli.
Autorze, nie przyszło Ci na myśl, że trochę mniej zły = trochę lepszy ? :)
Zło nadal jest złem, nie ważne czy mniejsze czy większe. A przykład obecnego "zła" pokazuje, że te mniejsze zło po dopchaniu się do koryta rośnie i staje się większym złem.
A słyszał ktoś o JOW'ach ? Są to Jednomandatowe okręgi wyborcze. Jest taki ruch obywatelski zmieleni.pl na ich stronie można się dowiedzieć coś więcej na ten temat. Dodam tylko że walczą oni o zmiane ordynacji wyborczej w Polsce z obecnej własnie na jednomandatowa taka jaka jest w Wielkiej Brytani czy w USA, umożliwia ona pociągniecie do odpowiedzialności posłów za składane nam obietnice wyborcze. Liderem tego ruchu jest Paweł Kukiz polecam jego wywiady na youtube napewno was przekonają do tego żeby się dołączyć do zmieleni.pl . Pozdrawiam Adam
Jak już żyć w demokracji to na sprawiedliwych warunkach. Jak najbardziej jestem za JOW.
W senacie są JOWy i taki jest ich efekt PO 63 PiS 29 PSL 2 SP 2 niezależni 4. A w USA w Kongresie są tylko dziw partie, niesamowicie reprezentujący system. Więcej da zlikwidowanie subwencji partyjnych. A co do "pociągniecie do odpowiedzialności posłów za składane nam obietnice wyborcze" Już Gustaw Le Bon pod koniec XIX wieku w "Psychologii tłumu" opisał, że tłumy nie wyciągają konsekwencji za obietnice wyborcze.
@Jan_III_Sobieski. Przecież Wasza Wysokość kombinował jak osadzić na tronie swojego syna Jakuba i przywrócić normalność czyli dziedziczną monarchię, a teraz taki demokratyczny bełkot Waść zapodajesz?
Nie jestem pewny czy JOWy to dobre rozwiązanie w Polsce. Ludzie nie głosowaliby dobrem swojego okręgu tylko popularnością partii. Gdyby JOWy miały sens to senat wyglądałby ciekawiej a tymczasem dalej stanowi on bastion politycznych gierek. Niezależnych w senacie mamy... uwaga... 4.
@rjey - wybory do Senatu nie spełniały podstawowych założeń JOW-ów. Po pierwsze okręgi były za duże i nie dało się bezpośrednio dotrzeć do wyborcy. Po drugie, partyjni posłowie byli faworyzowani - niezależni musieli czekać na ogłoszenie kalendarza wyborczego, żeby zacząć zbierać podpisy na zarejestrowanie komitetu wyborczego, a dopiero po zatwierdzeniu mogli kolekcjonować parafki na swoją kandydaturę. Tracili czas efektywnej kampanię, według niektórych nawet 2 tygodnie. Dodatkowo komitety, które wystawiały kandydatów również do Sejmu (czyli partie) mogły wydać na każdego wyborcę 1 zł, a ugrupowania niezależnych jedynie 18 gr. Poza tym od Senatu w Polsce nic nie zależy, więc JOW-y nie mają tam znaczenia. No i zobacz sobie jak wyglądają partie USA od środka. Wewnątrz nich frakcje mają zupełnie inne znaczenie, niż w polskich partiach. Tamtejsze ugrupowania to takie duże koalicje szeroko rozumianej prawicy i szeroko rozumianej lewicy. Te koalicje są utworzone jeszcze przed wyborami, więc rząd zaraz po elekcji jest gotowy do działania, a spory następują dopiero, gdy trzeba uzgodnić szczegóły brzmienia poszczególnych ustaw. Obecnie nie ma żadnej możliwości odwołania władzy przed ukończeniem kadencji i choć niby każdy Polak ma zapewnione bierne prawo wyborcze, to nie może się dostać do Sejmu inaczej, niż z ramienia jednej z największych partii, które są największe przez finansowanie z budżetu państwa. W JOW-ach może startować każdy, a koszty kampanii są dużo mniejsze, dlatego finansowanie nie gra aż tak kluczowej roli.
@Napromieniowany. Do normalności długa droga, jak na razie trzeba naprawić obecny system.
1. JOWy musiałaby zaakceptować najpierw obecna ekipa, która od koryta nie zamierza odchodzić 2. Senat pokazuje, że JOWy niewiele tutaj pomogą przy wciąż idiotycznym podejściu wyborców zaślepionych medialną propagandą. 3. Na mocy wyroku sądu z lat 90' (nie pamiętam obecnie dokładnej daty) nie można ukarać polityka za niespełnienie obietnic wyborczych. Proces tyczył się Obiecanych przez L.Wałęsę milionów dla każdego.
Nie tylko w Polsce tak jest - w demokracji wybierasz między tymi ludźmi, co chcą startować do wyborów. To jak wyjść do restauracji - idziesz i chcesz wybrać zupę - masz do wyboru pomidorową i żurek. Co z tego, że Ty najbardziej lubisz rosół, jak do wyboru masz tylko te dwie zupy. Musisz wybrać któreś z dostępnych w karcie dań. I tak samo jest w demokracji - wybierasz kogoś, z listy. Nie muszą to być ludzie idealni, nie muszą spełniać wszystkich Twoich oczekiwań. Zresztą jak ktoś uważa, że nadaje się lepiej do polityki to droga otwarta - może zawsze startować, lub przekonać do tego kogoś, kogo uważa za lepszego kandydata... Spójrzcie np. na niedawne wybory prezydenckie w USA - tam było dwóch kandydatów - można było ich nie lubić, ale bez względu na nasze poglądy któryś z nich zostałby prezydentem. Nie było innej opcji. Można się zachowywać jak dziecko, obrazić i tupać nogami, ale i tak któryś z nich zostałby prezydentem...
Droga nie jest taka otwarta, bo mamy niefajną ordynację wyborczą i system finansowania największych partii z budżetu państwa. Poza tym w USA było więcej kandydatów: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_prezydenckie_w_Stanach_Zjednoczonych_w_2012_roku. Inna sprawa, że akurat o ile do odpowiednika naszego Sejmu Stany mają uczciwą ordynację, o tyle jeśli chodzi o sposób wyboru prezydentów, to jest on moim zdaniem fatalny.
Bo przy tym systemie wyborów obojętnie na kogo będziesz głosować i tak wchodzi pierwszy z listy ,a są to przeważnie spadochroniarze a nie ludzie na których byś oddał głos
czytałeś ordynację wyborczą? sprawdzałeś wyniki ostatnich wyborów?na pewno nie skoro opowiadasz takie głupoty!!zawse wchodzi osoba która ma na danej liście najwięcej głosów(jeśli ta lista uzyskuje jakiś mandat) więc nie mów o czymś o czym nie masz pojęcia...inna sprawa że teraz jest głosowanie na partie...i wiele osób nie ma swojego kandydata tylko swoją partię i glosują na partię...a jak nie mają kandydata to stawiają krzyżyk na osobie, która ma pierwsze miejsce na liście...ale to nie znaczy że jak ktoś ma 1 miejsce wchodzi od z urzędu...to zależy od liczby głosów...na dowód żeby nie być gołosłownym... http://wybory2011.pkw.gov.pl/wyn/200000/pl/okr-24.html?tab=2#tabs-1 tutaj są wyniki okręgu białostockiego(akurat tutaj znalazłem sytuacje że 1 na liście nie weszła do sejmu) proponuje spojrzeć na listę numer 5 tj. PSL...osoba na 3 miejscu miała największą liczbę głosów i ona weszła z tej listy do sejmu...tutaj dowód na to http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,10446243,Wyniki_wyborow__Lista_poslow__Zobacz__kto_wszedl_do.html proszę przejechać na okręg białostocki i zobacz że nazwisko osoby która weszła pokrywa się z nazwiskiem osoby która była na 3 miejscu na swojej liście
Rządzący rodzą się, dorastają i wychodzą ze społeczeństwa. Dlatego. Rząd nie spada z kosmosu.
Więc jakie oni mają prawo do tego, by nami rządzić?
Jezu.... Takie, że społeczeństwo ich wybrało w wyborach, może?
A mieliśmy jakiś inny wybór niż wybór kogoś, kto ma rządzić?