Racja, na ach było już kilka takich sytuacji, które miały na celu pokazać jak ludzie nie potrafią się odwdzięczyć w takim przypadku. Ja bym tych 5000zł nie oddał, bo wiem, że gdybym to ja je zgubił, to także nie mógłbym liczyć na współczucie innych. Takie jest życie.
Nie wiem czy to historia prawdziwa. Jeśli tak, wedle naszego prawa należy Ci się 10% wartości znalezionego przedmiotu. Wyjątkiem są przypadki znalezienia czegoś na służbie (np. policja) oraz dokumenty, acz ostatnio nawet ktoś się sądził o znaleźne za nie i sąd policzył 10% od kosztów wyrobienia przez państwo...
Pochwalam. Kiedyś moja mama zapomniała z cmentarza wziąć portfel (myła babci nagrobek przed świętem zmarłych). Wróciłą do domu i nie ma portfela i nagle pod dom podjeżdża starszy pan swoją starą Skodą i oddał. Tacy ludzie to skarb społeczeństwa.
Niestety, znaleźne wam się nie należy, jeżeli nie leżało to sobie na ziemi, chodniku itp... Nie obejmuje ono rzeczy, pieniędzy, znalezionych w jakimkolwiek budynku
publicznym. Wiem, że to nieco idiotyczne, ale tak to wygląda. art. 188
Przepisów artykułów poprzedzających nie stosuje się w razie znalezienia rzeczy w budynku publicznym albo w innym budynku lub pomieszczeniu otwartym dla publiczności ani w razie znalezienia rzeczy w wagonie kolejowym, na statku lub innym środku transportu publicznego. Znalazca obowiązany jest w tych wypadkach oddać rzecz zarządcy budynku lub pomieszczenia albo właściwemu zarządcy środków transportu publicznego, a ten postąpi z rzeczą zgodnie z właściwymi przepisami. - czyli, zgodnie z prawem, jedyną osobą, która może mieć z powodu znalezienia jakieś korzyści, jest policjant/zarządca, któremu musicie przekazać znalezioną rzecz.
co wy się tak czepiacie tego znaleźnego? mnie by wystarczyło że pomogłam drugiemu człowiekowi w potrzebie. a dopóki ja nie będę musiała się wysilać (czyli to właściciel do mnie przyjedzie po zgubę) to jakoś specjalnie na kasie by mi nie zależało.
Oczywiście, że będziesz mieć skrupuły, a to dlatego, że przeczytasz i weźmiesz sobie do serca ten cytat:
"–Ano, cóż, paskudny otacza nas świat – mruknął wreszcie. – Ale to nie powód byśmy wszyscy paskudnieli."
skoro chciałeś oddać, to powinieneś robić to z dobrej woli, a nie liczyć na zarobek za uczciwość... mogłeś nie oddawać i by było to dla Ciebie korzystne, kiedyś znalazłam telefon w autobusie i cały czas ktoś dzwonił na ten numer odebrałam i oddałam telefon, w ramach rekompensaty nic nie dostałam, chociaż matka córki, która zgubiła ten telefon tak obiecywała, że należy mi się znaleźne, mimo to ciesze się z tego, że oddałam telefon bo przynajmniej mam czyste sumienie. Dodam też, że nie raz kiedy zgubiłam telefon to został mi zwrócony ;) Pozdrawiam Ebkaa
Ja bym wziął 100% znaleźnego i bym miał przez to dobrą zabawę a nie wk*rw przez zachowanie jakiejś wieśniary która zamiast podziękować dala 20 zl na lizaki..
Autorze a, jesteś jasnowidzem? Skąd wiesz, może następnym razem trafiłbyś na kogoś, kto by się podzielił, nawet więcej niż 10%. Bo to jest właśnie przykład stereotypu. A gdybyś Ty zgubił pokaźną sumę, też chciałbyś trafić na znalazcę, który nie ma skrupułów?
Tak koncza frajerzy, ja bym sie podzielil z kasa z kumplem ;)Z tym 10% znaleznego to tez trzeba byc idiota wymieniac 5000 zl na 500. Znalezione nie kradzione, slyszalem, ze we Francji jesli cos znajdziesz to jest twoje wiec to kolejny przyklad jakie chore prawo mamy w Polsce.
tak tak, nastepnym razem. Pierwsze kilka ow bylo ciekawe na ten temat, ale mnie juz to naprawde nudzic zaczyna. Wybacz mistrzu, klaniam sie.
Racja, na ach było już kilka takich sytuacji, które miały na celu pokazać jak ludzie nie potrafią się odwdzięczyć w takim przypadku. Ja bym tych 5000zł nie oddał, bo wiem, że gdybym to ja je zgubił, to także nie mógłbym liczyć na współczucie innych. Takie jest życie.
Wszystko fajnie tylko że powinniście dostać 500 zł bo należy wam się 10% znaleźnego
Nie wiem czy to historia prawdziwa. Jeśli tak, wedle naszego prawa należy Ci się 10% wartości znalezionego przedmiotu. Wyjątkiem są przypadki znalezienia czegoś na służbie (np. policja) oraz dokumenty, acz ostatnio nawet ktoś się sądził o znaleźne za nie i sąd policzył 10% od kosztów wyrobienia przez państwo...
Pochwalam. Kiedyś moja mama zapomniała z cmentarza wziąć portfel (myła babci nagrobek przed świętem zmarłych). Wróciłą do domu i nie ma portfela i nagle pod dom podjeżdża starszy pan swoją starą Skodą i oddał. Tacy ludzie to skarb społeczeństwa.
Niestety, znaleźne wam się nie należy, jeżeli nie leżało to sobie na ziemi, chodniku itp... Nie obejmuje ono rzeczy, pieniędzy, znalezionych w jakimkolwiek budynku publicznym. Wiem, że to nieco idiotyczne, ale tak to wygląda. art. 188 Przepisów artykułów poprzedzających nie stosuje się w razie znalezienia rzeczy w budynku publicznym albo w innym budynku lub pomieszczeniu otwartym dla publiczności ani w razie znalezienia rzeczy w wagonie kolejowym, na statku lub innym środku transportu publicznego. Znalazca obowiązany jest w tych wypadkach oddać rzecz zarządcy budynku lub pomieszczenia albo właściwemu zarządcy środków transportu publicznego, a ten postąpi z rzeczą zgodnie z właściwymi przepisami. - czyli, zgodnie z prawem, jedyną osobą, która może mieć z powodu znalezienia jakieś korzyści, jest policjant/zarządca, któremu musicie przekazać znalezioną rzecz.
co wy się tak czepiacie tego znaleźnego? mnie by wystarczyło że pomogłam drugiemu człowiekowi w potrzebie. a dopóki ja nie będę musiała się wysilać (czyli to właściciel do mnie przyjedzie po zgubę) to jakoś specjalnie na kasie by mi nie zależało.
Oczywiście, że będziesz mieć skrupuły, a to dlatego, że przeczytasz i weźmiesz sobie do serca ten cytat: "–Ano, cóż, paskudny otacza nas świat – mruknął wreszcie. – Ale to nie powód byśmy wszyscy paskudnieli."
skoro chciałeś oddać, to powinieneś robić to z dobrej woli, a nie liczyć na zarobek za uczciwość... mogłeś nie oddawać i by było to dla Ciebie korzystne, kiedyś znalazłam telefon w autobusie i cały czas ktoś dzwonił na ten numer odebrałam i oddałam telefon, w ramach rekompensaty nic nie dostałam, chociaż matka córki, która zgubiła ten telefon tak obiecywała, że należy mi się znaleźne, mimo to ciesze się z tego, że oddałam telefon bo przynajmniej mam czyste sumienie. Dodam też, że nie raz kiedy zgubiłam telefon to został mi zwrócony ;) Pozdrawiam Ebkaa
Ja bym w życiu nie oddał tych pieniiędzy, nawet by mi to przez myśl nie przeszło. Z tym, że moje sumienie to fikcja.
Ja bym wziął 100% znaleźnego i bym miał przez to dobrą zabawę a nie wk*rw przez zachowanie jakiejś wieśniary która zamiast podziękować dala 20 zl na lizaki..
Autorze a, jesteś jasnowidzem? Skąd wiesz, może następnym razem trafiłbyś na kogoś, kto by się podzielił, nawet więcej niż 10%. Bo to jest właśnie przykład stereotypu. A gdybyś Ty zgubił pokaźną sumę, też chciałbyś trafić na znalazcę, który nie ma skrupułów?
Dobrze , że jestem minusowany, bo to oznacza, że jestem w mniejszości. Gratulacje dla was! Ja bym w życiu nie oddał tej kasy.
Tak koncza frajerzy, ja bym sie podzielil z kasa z kumplem ;)Z tym 10% znaleznego to tez trzeba byc idiota wymieniac 5000 zl na 500. Znalezione nie kradzione, slyszalem, ze we Francji jesli cos znajdziesz to jest twoje wiec to kolejny przyklad jakie chore prawo mamy w Polsce.
ile Ty masz lat? :/ masz nierówno pod sufitem, pewnie nie pracujesz jeszcze, przyjdzie Ci zarobić 5 koła na czysto to będziesz płakał :P
@Ania1008 Nawet gdybym mial zamiar oddac tyle kasy to liczylbym na chocby dziekuje, a ta baba co? Jakies 20 i zadnego dziekuje ani spier*dalaj.
Cóż, ja bym schował do kieszeni i nie trudził się szukaniem znalazcy. Jeśli on by się zgłosił - 10% od wartości dla mnie.