Media nie mają innej pożywki... Skoro posłowie nudzą, skoro wojna na wschodzie nie jest już aż tak "ciekawa", to trzeba poruszać typu: "matka" Madzi uciekła!... Lincz łapać ją!... o nie "matka" Madzi jednak się znalazła!... ohh nie boska polska policja ją widziała, ale jej nie zatrzymała, bo powodu nie miała! ..... a za chwile "Rutkowski: ja od początku wiedziałem gdzie ona jest! Ale dla jej zdrowia nie wysyłałem mojego patrolu, bo by ją na glebe rzucili i jeszcze połamali!" ..... za chwile Jackowski: "Pani Katarzyna domniemam jest złą kobietą, tak przewiduje! Musi być zdesperowana skoro takie czyny robi jak teraz!"
Jak tylko zaczynacie słyszeć jakiś bełkot o krzyżu pod pałacem prezydenckim, Szczekocinach czy małej Madzi i jej matki albo małej Julii, którą skądś tam niedawno porwali, to ignorujcie to i z jeszcze większym zaangażowaniem i większą czujnością przyglądajcie się temu, co robią politycy. Bo to znaczy, że właśnie ma miejsce coś przełomowego, niekorzystnego dla rządu, co próbuje się zakopać w medialnych doniesieniach o czymś, co nikogo nie interesuje. Jak dla mnie to całą tą historię o Madzi i Kasi wcześniej wymyślono, przeprowadzono casting na kogoś, kto w miarę dobrze zagra - i gotowe. I oczywiście nikt nie zginął. Ciekawe, co zrobią na zakończenie? Aha, no tak, zakończenia nie będzie...
Ta cała historia chwilami wydaje się być tak nierealna, nawet jako scenariusz do jakiegoś serialu, by nie przeszła. Wyobraźcie sobie film gdzie ginie dziecko, matka dostaje czymś w głowę, rodzina męża prosi detektywa o pomoc, detektyw pomaga i apeluje w telewizji oraz na licznych konferencjach prasowych o pomoc, w tym czasie policja tworzy profil psychologiczny porywacza (który nie istnieje), następnie detektyw nabiera podejrzeń, przygląda się matce, nagle postanawia wymusić z niej prawdę mówiąc, że sa świadkowie, którzy widzieli, że wcale nie dostała w głowę tylko sama położyła się na chodniku. Matka pęka, mówi detektywowi gdzie jest ciało dziecka, wszystko zostaje nagrane na ukrytą kamerę i oczywiście detektyw zanim jeszcze znaleziono to ciało poleciał z tym do prasy. W tym czasie, przed śledczymi, na miejscu rzekomego pochowku pojawili sie dziennikarze chyba wszystkich stacji i gazet w Polsce, jak po kilku godzinach dotarli śledczy i mogli sprawdzić co się znajduje w pakunku, w którym miało byc ciało dziecka, okazuje się, że jest to tylko kurtka (mimo, że detektyw i jego ludzie zdążyli opowiedzieć w wywiadach, że czują zapach rozkładających się zwłok). Na drugi dzień, po kilkunastogodzinnym przeczesywaniu terenu, gdy w końcu policjanci wydobyli z matki dziecka gdzie naprawdę jest ciało, odnaleźli je i się zaczęło. Matka została zatrzymana, jednak po kilku dniach ją wypuścili, mąż jej wybaczył, mieli wsparcie detektywa i nawet dostali mieszkanie! Zaczęli udzielać wywiadów, naprawdę zadomowili się na salonach, a detektyw zdążył już zwołać więcej konferencji niz prawdopodobnie cała prokuratura w katowicach podczas swojego istnienia. Rodzice w żałobie eksperymentują ze swoim imagem, a to zmieniają kolory włosów, a to długość, a do wygolą boki. Styl ubierania także uległ zmianie. Wszystko toczyło się jak w bajce, rodzice zmarłego dziecka, by mieć na kogo przelać swoją miłość kupili psa i później, jak się okazało szczurka. jednak stało się... matka zniknęła! W dzień, w którym miało odbyć się badanie wariografem przepadła, niezauważona wyszła z domu. Detektyw oraz jej mąż zgłosili, w asyście dziennikarzy, jej zaginięcie, detektyw powiedział, że być może ktos jej pomagał, poniewaz w przed pokoju są ślady butów w rozmiarze 44. Jak na monitoringu okazało się, że kobieta była sama, detektyw przyniósł buty, zademonstrował przed kamera i oznajmił, że należą one, nie do kochanka lub pomocnika uciekinierki, ale do operatora kamery. Po kilku godzinach, gdy detektyw zdążył już się odciąć od swojej podopiecznej nagle zostaje ona odnaleziona. Została zauważona przez spacerujące kobiety, siedziała na murku na terenie ogródków działkowych w Sosnowcu jedząc chińszczyznę (której resztki można zobaczyć w super ekspresie), była w towarzystwie matki i brata. Jednak nie miała dokąd wrócić, bo detektyw oraz mąż już nie są po jej stronie, kobieta jak córka marnotrawna, ze świata blichtru, lansu i kamer wróciła do Sosnowca, ukrywa się. Nie minęły nawet 24 godziny, a nagle dociera do nas informacja, że próbowała popełnić samobójstwo, w parku! Obecnie jest w szpitalu, przeszła płukanie żołądka, z relacji możemy się dowiedzieć, że towarzyszą jej brat i matka, ponieważ mąż i detektyw wciąż jej nie lubią. Ciąg dalszy nastąpi, będzie jeszcze bardziej nierealnie, dziwnie, zadziwiająco - gdyby pojawił się film o takim scenariuszu uznałabym go za grafomański, marny i naiwny. Jednak to się dzieje naprawdę... chyba? Bo jest to tak nieprawdopodobne, że ja już sama nie wiem, czy to nie jest jakiś spektakl typu tragikomedia?
Dzięki za streszczenie całej sytuacji. Nie mam tv, a w internecie w połowie tego "filmu" przestałam go śledzić, bo uznałam za jeden wielki absurd i brak szacunku dla zmarłego dziecka. Teraz przynajmniej wiem jaki był ciąg dalszy tej chorej tragedii.
Zdziwiła byś się jak ta historia jest realna i że można na jej podstawie nakręcić film. Ba taki film nawet istnieje Kolor zbrodni(2006) z Julianne Moore i Samuel L. Jackson. Polecam film dla wszystkich zainteresowanych tematem.
Ja też Ci dziękuję, bo moje informacje na ten temat skończyły się na przyznaniu im mieszkania, a teraz, dzięki Tobie wiem jak dalej potoczyła się ta komedia.
Media nie mają innej pożywki... Skoro posłowie nudzą, skoro wojna na wschodzie nie jest już aż tak "ciekawa", to trzeba poruszać typu: "matka" Madzi uciekła!... Lincz łapać ją!... o nie "matka" Madzi jednak się znalazła!... ohh nie boska polska policja ją widziała, ale jej nie zatrzymała, bo powodu nie miała! ..... a za chwile "Rutkowski: ja od początku wiedziałem gdzie ona jest! Ale dla jej zdrowia nie wysyłałem mojego patrolu, bo by ją na glebe rzucili i jeszcze połamali!" ..... za chwile Jackowski: "Pani Katarzyna domniemam jest złą kobietą, tak przewiduje! Musi być zdesperowana skoro takie czyny robi jak teraz!"
Jak tylko zaczynacie słyszeć jakiś bełkot o krzyżu pod pałacem prezydenckim, Szczekocinach czy małej Madzi i jej matki albo małej Julii, którą skądś tam niedawno porwali, to ignorujcie to i z jeszcze większym zaangażowaniem i większą czujnością przyglądajcie się temu, co robią politycy. Bo to znaczy, że właśnie ma miejsce coś przełomowego, niekorzystnego dla rządu, co próbuje się zakopać w medialnych doniesieniach o czymś, co nikogo nie interesuje. Jak dla mnie to całą tą historię o Madzi i Kasi wcześniej wymyślono, przeprowadzono casting na kogoś, kto w miarę dobrze zagra - i gotowe. I oczywiście nikt nie zginął. Ciekawe, co zrobią na zakończenie? Aha, no tak, zakończenia nie będzie...
Ta cała historia chwilami wydaje się być tak nierealna, nawet jako scenariusz do jakiegoś serialu, by nie przeszła. Wyobraźcie sobie film gdzie ginie dziecko, matka dostaje czymś w głowę, rodzina męża prosi detektywa o pomoc, detektyw pomaga i apeluje w telewizji oraz na licznych konferencjach prasowych o pomoc, w tym czasie policja tworzy profil psychologiczny porywacza (który nie istnieje), następnie detektyw nabiera podejrzeń, przygląda się matce, nagle postanawia wymusić z niej prawdę mówiąc, że sa świadkowie, którzy widzieli, że wcale nie dostała w głowę tylko sama położyła się na chodniku. Matka pęka, mówi detektywowi gdzie jest ciało dziecka, wszystko zostaje nagrane na ukrytą kamerę i oczywiście detektyw zanim jeszcze znaleziono to ciało poleciał z tym do prasy. W tym czasie, przed śledczymi, na miejscu rzekomego pochowku pojawili sie dziennikarze chyba wszystkich stacji i gazet w Polsce, jak po kilku godzinach dotarli śledczy i mogli sprawdzić co się znajduje w pakunku, w którym miało byc ciało dziecka, okazuje się, że jest to tylko kurtka (mimo, że detektyw i jego ludzie zdążyli opowiedzieć w wywiadach, że czują zapach rozkładających się zwłok). Na drugi dzień, po kilkunastogodzinnym przeczesywaniu terenu, gdy w końcu policjanci wydobyli z matki dziecka gdzie naprawdę jest ciało, odnaleźli je i się zaczęło. Matka została zatrzymana, jednak po kilku dniach ją wypuścili, mąż jej wybaczył, mieli wsparcie detektywa i nawet dostali mieszkanie! Zaczęli udzielać wywiadów, naprawdę zadomowili się na salonach, a detektyw zdążył już zwołać więcej konferencji niz prawdopodobnie cała prokuratura w katowicach podczas swojego istnienia. Rodzice w żałobie eksperymentują ze swoim imagem, a to zmieniają kolory włosów, a to długość, a do wygolą boki. Styl ubierania także uległ zmianie. Wszystko toczyło się jak w bajce, rodzice zmarłego dziecka, by mieć na kogo przelać swoją miłość kupili psa i później, jak się okazało szczurka. jednak stało się... matka zniknęła! W dzień, w którym miało odbyć się badanie wariografem przepadła, niezauważona wyszła z domu. Detektyw oraz jej mąż zgłosili, w asyście dziennikarzy, jej zaginięcie, detektyw powiedział, że być może ktos jej pomagał, poniewaz w przed pokoju są ślady butów w rozmiarze 44. Jak na monitoringu okazało się, że kobieta była sama, detektyw przyniósł buty, zademonstrował przed kamera i oznajmił, że należą one, nie do kochanka lub pomocnika uciekinierki, ale do operatora kamery. Po kilku godzinach, gdy detektyw zdążył już się odciąć od swojej podopiecznej nagle zostaje ona odnaleziona. Została zauważona przez spacerujące kobiety, siedziała na murku na terenie ogródków działkowych w Sosnowcu jedząc chińszczyznę (której resztki można zobaczyć w super ekspresie), była w towarzystwie matki i brata. Jednak nie miała dokąd wrócić, bo detektyw oraz mąż już nie są po jej stronie, kobieta jak córka marnotrawna, ze świata blichtru, lansu i kamer wróciła do Sosnowca, ukrywa się. Nie minęły nawet 24 godziny, a nagle dociera do nas informacja, że próbowała popełnić samobójstwo, w parku! Obecnie jest w szpitalu, przeszła płukanie żołądka, z relacji możemy się dowiedzieć, że towarzyszą jej brat i matka, ponieważ mąż i detektyw wciąż jej nie lubią. Ciąg dalszy nastąpi, będzie jeszcze bardziej nierealnie, dziwnie, zadziwiająco - gdyby pojawił się film o takim scenariuszu uznałabym go za grafomański, marny i naiwny. Jednak to się dzieje naprawdę... chyba? Bo jest to tak nieprawdopodobne, że ja już sama nie wiem, czy to nie jest jakiś spektakl typu tragikomedia?
Dzięki za streszczenie całej sytuacji. Nie mam tv, a w internecie w połowie tego "filmu" przestałam go śledzić, bo uznałam za jeden wielki absurd i brak szacunku dla zmarłego dziecka. Teraz przynajmniej wiem jaki był ciąg dalszy tej chorej tragedii.
Zdziwiła byś się jak ta historia jest realna i że można na jej podstawie nakręcić film. Ba taki film nawet istnieje Kolor zbrodni(2006) z Julianne Moore i Samuel L. Jackson. Polecam film dla wszystkich zainteresowanych tematem.
Ja też Ci dziękuję, bo moje informacje na ten temat skończyły się na przyznaniu im mieszkania, a teraz, dzięki Tobie wiem jak dalej potoczyła się ta komedia.