Niech się cieszą... nieświadomość jest głównym warunkiem szczęścia czy to w tym przypadku czy ogólnie. Na 100 % był jakiś akt przemocy, chociażby morderstwo o którym policja nie ma zielonego pojęcia i nigdy się nie dowie, albo mąż który codziennie katuje swoją żonę zamkniętą w piwnicy, albo milion innych rzeczy... to ,że policja się opi*rdala nie znaczy ,że nic się nie dzieje
Nie ma co się dziwić, że w Nowym Jorku codziennie ktoś ginie. Miasto jest ogromne, populacja liczy ok 8 mln - to więcej niż niejedno państwo. To tak jakbyśmy w największych polskich miastach (Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Gdańsk, Katowice, Bydgoszcz i jeszcze kilku) razem wziętych nie mieli ani jednego morderstwa ani innych poważniejszych przestępstw w ciągu dnia. Chociaż nie wątpię, że na pewno takie dni się zdarzają - wierzę, że moi rodacy to w większości porządni obywatele.
Nie przesadzaj. W zeszłym roku mieliśmy stwierdzone 622 zabójstwa na 38 milionów ludzi. Na 8 mln wychodzi 131 trupów więc dni bez zabójstw byłoby więcej niż tych z zabójstwami.
Nie przesadziłem. Niby gdzie? Napisałem, że co najmniej jedno zabójstwo na dzień nie powinno nikogo dziwić, ale jednocześnie zaznaczyłem, że liczę na swoich rodaków, że są porządni (no może nie całkowicie, ale chociaż porządniejsi od amerykanów). No i się nie przeliczyłem. A w Nowym Jorku widać to jest norma, ale to jest Nowy Jork, wielokulturowość, gangi, wielki natłok ludzi, ludziom tam się w głowach poprzewracało itd nie ma porównania do Polski więc "Nie ma co się dziwić, że w Nowym Jorku codziennie ktoś ginie". Ale jak widać, zmienia się na lepsze.
Boncki, przesadziłeś :)
Po 1: Całe miasto ma ze 10 mln, aglomeracja (większość stanu nowy jork) ze 20 mln spokojnie...
Po 2: Do uzbierania nawet 10 mln, wystarczą: Warszawa, Kraków, Trójmiasto, konurbacja górnośląska....
Po co Ty się w takie szczegóły bawisz. Mój komentarz nie miał na celu dokładnych wyliczeń demograficznych tylko pokazanie jak ogromnym miastem jest Nowy Jork. No i po co wspominasz o aglomeracji skoro mowa jest tylko o mieście Nowy Jork? Ale skoro być taki dokładny to dane mówią o 8 250 000 mieszkańcach Nowego Jorku w przybliżeniu a nie o 10 milionach. A co do miast które wymieniłeś to ledwo 5 i pół milionów ludzi nazbierałeś. Ale zaznaczam miast, bez ich przedmieść - otaczających wsi i miasteczek. Konurbacja górnośląska 2,2 mln, Warszawa 1,7 mln, Kraków 0,75 mln, Gdańsk 0,46 mln, Gdynia 0,25 mln, Sopot zaledwie 38 tysięcy co daje razem "zaledwie" 5,4 mln. Źródło Wikipedia - wiem, może nie zawsze pewna, lekkie przekłamania w danych mogą być ale to jakieś +/- kilka tysięcy ludzi. Edit: według innych danych Konurbacja górnośląska liczny nawet 3 miliony mieszkańców (np wg. ONZ) co nie zmienia faktu, że do 10 milionów dalej nam dużo brakuje :)
Niech się cieszą... nieświadomość jest głównym warunkiem szczęścia czy to w tym przypadku czy ogólnie. Na 100 % był jakiś akt przemocy, chociażby morderstwo o którym policja nie ma zielonego pojęcia i nigdy się nie dowie, albo mąż który codziennie katuje swoją żonę zamkniętą w piwnicy, albo milion innych rzeczy... to ,że policja się opi*rdala nie znaczy ,że nic się nie dzieje
Nie ma co się dziwić, że w Nowym Jorku codziennie ktoś ginie. Miasto jest ogromne, populacja liczy ok 8 mln - to więcej niż niejedno państwo. To tak jakbyśmy w największych polskich miastach (Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Gdańsk, Katowice, Bydgoszcz i jeszcze kilku) razem wziętych nie mieli ani jednego morderstwa ani innych poważniejszych przestępstw w ciągu dnia. Chociaż nie wątpię, że na pewno takie dni się zdarzają - wierzę, że moi rodacy to w większości porządni obywatele.
Nie przesadzaj. W zeszłym roku mieliśmy stwierdzone 622 zabójstwa na 38 milionów ludzi. Na 8 mln wychodzi 131 trupów więc dni bez zabójstw byłoby więcej niż tych z zabójstwami.
Nie przesadziłem. Niby gdzie? Napisałem, że co najmniej jedno zabójstwo na dzień nie powinno nikogo dziwić, ale jednocześnie zaznaczyłem, że liczę na swoich rodaków, że są porządni (no może nie całkowicie, ale chociaż porządniejsi od amerykanów). No i się nie przeliczyłem. A w Nowym Jorku widać to jest norma, ale to jest Nowy Jork, wielokulturowość, gangi, wielki natłok ludzi, ludziom tam się w głowach poprzewracało itd nie ma porównania do Polski więc "Nie ma co się dziwić, że w Nowym Jorku codziennie ktoś ginie". Ale jak widać, zmienia się na lepsze.
Boncki, przesadziłeś :) Po 1: Całe miasto ma ze 10 mln, aglomeracja (większość stanu nowy jork) ze 20 mln spokojnie... Po 2: Do uzbierania nawet 10 mln, wystarczą: Warszawa, Kraków, Trójmiasto, konurbacja górnośląska....
Po co Ty się w takie szczegóły bawisz. Mój komentarz nie miał na celu dokładnych wyliczeń demograficznych tylko pokazanie jak ogromnym miastem jest Nowy Jork. No i po co wspominasz o aglomeracji skoro mowa jest tylko o mieście Nowy Jork? Ale skoro być taki dokładny to dane mówią o 8 250 000 mieszkańcach Nowego Jorku w przybliżeniu a nie o 10 milionach. A co do miast które wymieniłeś to ledwo 5 i pół milionów ludzi nazbierałeś. Ale zaznaczam miast, bez ich przedmieść - otaczających wsi i miasteczek. Konurbacja górnośląska 2,2 mln, Warszawa 1,7 mln, Kraków 0,75 mln, Gdańsk 0,46 mln, Gdynia 0,25 mln, Sopot zaledwie 38 tysięcy co daje razem "zaledwie" 5,4 mln. Źródło Wikipedia - wiem, może nie zawsze pewna, lekkie przekłamania w danych mogą być ale to jakieś +/- kilka tysięcy ludzi. Edit: według innych danych Konurbacja górnośląska liczny nawet 3 miliony mieszkańców (np wg. ONZ) co nie zmienia faktu, że do 10 milionów dalej nam dużo brakuje :)
Niekoniecznie nikt nikogo nie zabił - może było jakieś morderstwo, ale jeszcze nie odnaleźli zwłok, i dopiero kręcą o tym odcinek CSI NY...:-)
A w TX gdzie broni w użytku jest więcej niż obywateli takich dni mają więcej ;)